Jessica's Pov
Wieki minęły zanim dotarliśmy do szkoły. Stałam prawie w wejściu do niej, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go z kieszeni i chciałam otworzyć drzwi.
- Stój - usłyszałam krzyk Jasona - Odsuń się od drzwi.
Na ekranie telefonu odliczanie zostało zakończone i pojawiła się wiadomość tekstowa o treści:
'Żegnaj Jessica'
Usłyszałam głośny huk i poczułam ręce Jasona wokół swoich ramion, odciągając mnie od wejścia. Zdołał tylko krzyknąć 'na ziemię' zanim szkoła wybuchła, przez eksplozję. Przez to co miało miejsce przed chwilą, upadłam na ziemię i uderzyłam się w głowę. Wszystko co słyszałam to dźwięk swojego dzwonka, wyglądało na to, że nigdy nie przestanie dzwonić. Próbowałam przytrzymać ręce przy moich uszach, ale to sprawiało, że dźwięk był jeszcze głośniejszy. Popatrzyłam na Jasona, który pochylał się nademną. Najwyraźniej coś mówił, bo jego usta się poruszały, jednak nie mogłam usłyszeć co. Zauważył, że go nie słyszę, więc wziął mnie na ręce i próbował znaleźć miejsce, w którym odłamki szkoły, by nas nie zraniły. Mój wzrok był rozmazany. Jedyną rzecz, którą rozpoznawałam była twarz Jasona i jego silne ręce, które bezpiecznie owinęły się wokół mnie.
Obudziłam się na sofie. Mój wzrok nadal był rozmazany, mrugnęłam oczami kilka razy, zanim widziałam poprawnie. 'Co się stało' było jedyną rzeczą, o której mogłam myśleć w tej chwili. Mój umysł był jednym wielkim bałaganem. Jason krzyczał na kogoś przez telefon, ale moja głowa za bardzo mnie bolała bym mogła się skupić. Podniosłam się z sofy i ból w mojej czaszce momentalnie się powiększył, sprawiając że usiadłam. Pokój, w którym się znajdowałam był mały, a jedynymi meblami była sofa i telewizor.
- Nie przemęczaj się - powiedział.
- Co się stało ?
Jego ciało całe się spięło, a on nagle był zdenerwowany. Uh, zgaduję że coś okropnego miało miejsce ?
- Tak mi przykro - patrzył w podłoge, trzymając moją rękę - Lindsay.. nie przeżyła
Niedowierzanie rozciągnęło się na mojej twarzy i wszystko do mnie wróciło. Spojrzałam na Jasona z łzami w oczach i potrząsnęłam głową. Smutek był wymalowany na jego twarzy. Nie chciał, aby to się stało.
- Nie, nie prawda. Ona żyje - powiedziałam, wstając z sofy i przechodząc się po pokoju. Musiałam przytrzymać się ściany, żeby nie upaść na podłogę. Moja głowa bolała jak cholera, ale to nie mogło się zdarzyć! Ona nie może być martwa. Poczułam ręce Jasona wokół siebie. Poczułam się bezpieczna.
- Musisz odpocząć - powiedział.
- Nie mogę do tego dopuścić.
- To już było, Jessica. Nie ma nic, co możesz zrobić.
- Nie łapiesz, nie ? - krzyknęłam - Ona jest jedyną osobą, którą mam. Jeśli ona jest martwa, nie mam nikogo.
- Masz mnie - Jason podniósł głos, ale był jakiś taki.. rozbity?
Przestałam krzyczeć i stałam tam tylko wgapiając się w jego czekoladowe oczy. Łza spłynęła po moim policzku. Natychmiast ją starłam, ale zaraz po niej pojawiła się kolejna.
- Nie jesteś sama. Nigdy nie będziesz - powiedział, przytulając mnie do swojego ciała. Oddałam uścisk. To było takie.. inne w dobrym tego słowa znaczeniu. Czułam się taka bezpieczna w jego ramionach. Jesli bym mogła, zostałabym tam.. w jego ramionach i nigdy nie ruszyłabym się z miejsca. Nie chciałam wracać do domu po tym wydarzeniu. Nie sądzę, żebym była na tyle silna. Złym pomysłem, był powrót do tego miasta i życie tutaj. Powinnam wiedzieć, że nigdy nie będę miała tutaj normalnego życia.
- Nie mogę tutaj mieszkać - wyznałam.
Odsunął mnie od siebie, by spojrzeć mi w oczy. Widziałam, że nie chciał bym go zostawiła, ale wiedziałam, że to była najlepsza decyzja.
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżała.
- Nigdy nie będę miała normalnego życia, jeśli tutaj zostanę - stwierdziłam.
- Czy to wszystko czego chcesz ? Normalne życie ?
- Tak - powiedziałam, czując nasilający się ból głowy.
- Dobrze - odpowiedział. Nie wiedziałam, że tak szybko pójdzie - Ale jadę z tobą
- Co ?
- Nie możesz być sama, po tym coś się wydarzyło wczoraj.
Ból głowy stał się wrzutem na tyłku, nie słuchałam już Jasona, skinęłam tylko głową. W odpowiedzi się uśmiechnął i pomógł mi dojść do sofy, gdzie mogłam odpocząć.
Obudziłam się, słysząc głos Jasona. Ból nie był juz taki straszny, więc mogłam wstać z sofy, bez upadków czy podtrzymywania się czegoś. Powoli doszłam do jedynych drzwi w pokoju. Otworzyłam drzwi. Przedemną ukazał się długi korytarz. Poszłam za głosem Jasey'a. Znalazłam się przed jakimiś drzwiami, stanęłam w progu pokoju, nie chcąc mu przeszkadzać. Jason stał w białym pokoju, znajdowało się tam biurko z papierami. On natomiast stał z telefonem przyłożonym do jego ucha. Przyjrzałam się bardziej i zaraz.. to był mój telefon !
- Co robisz ? - zpytałam.
Momentalnie odwrócił swoją twarz w moją stronę. Wyglądał na zgubionego i odrobinę wkurzonego. Co się stało ? Z kim on rozmawiał ? Zakończył połączenie i podszedł do mnie, podając mi telefon.
- Dlaczego chciałaś mi to zrobić ? - zapytał.
- O czym mówisz ?
- Dlaczego agenci FBI do Ciebie dzwonią ?
Spojrzałam na niego zszokowana. On rozmawiał z Wilson! Jego wyraz twarzy zdradzał, że wiedział wszystko. Próbowałam znaleźć jakieś słowa, ale poddałam się i pozostałam cicho. Rzucił mi spojrzenie, zanim przeszedł obok mnie, wychodząc z domu. Próbowałam biec za nim, ale ból głowy mi na to nie pozwalał. Poddałam się, kiedy zniknął z pola widzenia. Przebiegłam palcami po brązowych włosach. Nie chciałam tego! Zorientowałam się gdzie jestem, byłam tylko kilka minut od mojego domu. Zaczęłam iść w jego stronę.
Weszłam do domu i usłyszałam jakieś dźwięki w środku. Zamknęłam drzwi i już chciałam powiedzieć 'Jason', ale ukazał mi się ktoś inny.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam zdenerowowana i zdezorientowana.
- Dlaczego to robisz ? - Wilson zapytała, kompletnie ignorując moje pytanie.
- Robie co ?
- Rezygnujesz z umowy i jesteś widziana z Jasonem McCannem przed szkołą, kiedy miała miejsce eksplozja.
- Nie wiem o czym mówisz - skłamałam.
- Jestem pewna, że wiesz o czym mówię. Wiem, że twoja przyjaciółka Lindsay, była w szkole, kiedy nastąpiła eksplozja.
- Więc jak już mówiłam.. nie wiem o czym ty mówisz - powtórzyłam.
- Dlaczego go ukrywasz ? On Cię porwał, zabił twoją matkę i brata..
Poczułam łzy, pojawiające się w kącikach moich oczu, wspomniała o mojej mamie i bracie, ale nie pozwoliłam wypłynąć łzom i pokazać jak bardzo cierpie.
- Wyjdź z mojego domu - wyszeptałam - nie masz prawa być tutaj i mówić do mnie w ten sposób! - ostatnią część wykrzyknęłam jej w twarz.
- Nie mogę Ci pozowlić być samej. Muszę być z tobą odkąd jesteś zagrożeniem dla siebie i innych - powiedziała i w tym momencie jakieś dwie inne osoby weszły do mojego domu.
Nie pamiętam jak się tutaj znalazłam. Myślę, że mój mózg się wyłączył na moment, ponieważ kolejną rzeczą jaką pamiętam, jest to, że znalazłam się w pokoju z jednym łóżkiem, stoliczkiem i krzesłem. Promienie słońca wpadały do środka, przez kraty. Pierwsza myśl.. jestem w więzieniu, ale kiedy próbowałam otworzyć drzwi.. natychmiast się otwarły. W więzieniu nie mogłabym tego zrobić. Wyszłam na długi korytarz. Ściany były pomalowane na biało. Wszystkie. Właściwie, wszystko tutaj było białe. Jak w szpitalu. Poszłam dalej korytarzem i znalazłam się w salonie. Było tam pięć kanap i TV. Nie było znaku innych ludzi.
Rozejrzałam się i zauważyłam trzy telefony na ścianie. Podeszłam do nich i chwyciłam słuchawkę, wybierając numer z nadzieją, że ktoś mi pomoże. Kilka sekund później usłyszałam znajomy głos.
- Jason - wyszeptałam cicho, bojąc się, że ktoś może mnie usłyszeć.
- Jessica? - Jase wydawał się być szczęśliwy, słysząc że to ja dzwonie - Gdzie jesteś ? Przepraszam, że się zezłościłem na Ciebie. Nie powinnienem był.. Wszystko w porządku ? Jesteś cała ? Czy ktoś cię zranił ?
Jego pytania przyprawiły mnie o zawroty głowy.
- Nie wiem - odpowiedziałam szczerze.
- Rozejrzyj się, może znajdziesz coś co mi pomoże Cię odszukać - zrobiłam tak jak kazał. Prawie się poddałam, ale zobaczyłam znak, na którym napisane było ' St. John Mental institution'
- Dlaczego jesteś w szpitalu psychiatrycznym ? - nie miałam pojęcia co mu powiedzieć.
- Proszę, zabierz mnie stąd - powiedziałam słysząc głos, wołający moje imię kilka metrów dalej.
__________________________________________________
Cholera, tego się nie spodziewaliście.. no nie ?
Jak myślicie czy Jasey jej pomoże ?
Chyba, że ktoś już czytał oryginał, enjoy.
Mam nadzieję, że miło spędzacie wakacje koteczki :) Xxx
Wieki minęły zanim dotarliśmy do szkoły. Stałam prawie w wejściu do niej, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go z kieszeni i chciałam otworzyć drzwi.
- Stój - usłyszałam krzyk Jasona - Odsuń się od drzwi.
Na ekranie telefonu odliczanie zostało zakończone i pojawiła się wiadomość tekstowa o treści:
'Żegnaj Jessica'
Usłyszałam głośny huk i poczułam ręce Jasona wokół swoich ramion, odciągając mnie od wejścia. Zdołał tylko krzyknąć 'na ziemię' zanim szkoła wybuchła, przez eksplozję. Przez to co miało miejsce przed chwilą, upadłam na ziemię i uderzyłam się w głowę. Wszystko co słyszałam to dźwięk swojego dzwonka, wyglądało na to, że nigdy nie przestanie dzwonić. Próbowałam przytrzymać ręce przy moich uszach, ale to sprawiało, że dźwięk był jeszcze głośniejszy. Popatrzyłam na Jasona, który pochylał się nademną. Najwyraźniej coś mówił, bo jego usta się poruszały, jednak nie mogłam usłyszeć co. Zauważył, że go nie słyszę, więc wziął mnie na ręce i próbował znaleźć miejsce, w którym odłamki szkoły, by nas nie zraniły. Mój wzrok był rozmazany. Jedyną rzecz, którą rozpoznawałam była twarz Jasona i jego silne ręce, które bezpiecznie owinęły się wokół mnie.
Obudziłam się na sofie. Mój wzrok nadal był rozmazany, mrugnęłam oczami kilka razy, zanim widziałam poprawnie. 'Co się stało' było jedyną rzeczą, o której mogłam myśleć w tej chwili. Mój umysł był jednym wielkim bałaganem. Jason krzyczał na kogoś przez telefon, ale moja głowa za bardzo mnie bolała bym mogła się skupić. Podniosłam się z sofy i ból w mojej czaszce momentalnie się powiększył, sprawiając że usiadłam. Pokój, w którym się znajdowałam był mały, a jedynymi meblami była sofa i telewizor.
- Nie przemęczaj się - powiedział.
- Co się stało ?
Jego ciało całe się spięło, a on nagle był zdenerwowany. Uh, zgaduję że coś okropnego miało miejsce ?
- Tak mi przykro - patrzył w podłoge, trzymając moją rękę - Lindsay.. nie przeżyła
Niedowierzanie rozciągnęło się na mojej twarzy i wszystko do mnie wróciło. Spojrzałam na Jasona z łzami w oczach i potrząsnęłam głową. Smutek był wymalowany na jego twarzy. Nie chciał, aby to się stało.
- Nie, nie prawda. Ona żyje - powiedziałam, wstając z sofy i przechodząc się po pokoju. Musiałam przytrzymać się ściany, żeby nie upaść na podłogę. Moja głowa bolała jak cholera, ale to nie mogło się zdarzyć! Ona nie może być martwa. Poczułam ręce Jasona wokół siebie. Poczułam się bezpieczna.
- Musisz odpocząć - powiedział.
- Nie mogę do tego dopuścić.
- To już było, Jessica. Nie ma nic, co możesz zrobić.
- Nie łapiesz, nie ? - krzyknęłam - Ona jest jedyną osobą, którą mam. Jeśli ona jest martwa, nie mam nikogo.
- Masz mnie - Jason podniósł głos, ale był jakiś taki.. rozbity?
Przestałam krzyczeć i stałam tam tylko wgapiając się w jego czekoladowe oczy. Łza spłynęła po moim policzku. Natychmiast ją starłam, ale zaraz po niej pojawiła się kolejna.
- Nie jesteś sama. Nigdy nie będziesz - powiedział, przytulając mnie do swojego ciała. Oddałam uścisk. To było takie.. inne w dobrym tego słowa znaczeniu. Czułam się taka bezpieczna w jego ramionach. Jesli bym mogła, zostałabym tam.. w jego ramionach i nigdy nie ruszyłabym się z miejsca. Nie chciałam wracać do domu po tym wydarzeniu. Nie sądzę, żebym była na tyle silna. Złym pomysłem, był powrót do tego miasta i życie tutaj. Powinnam wiedzieć, że nigdy nie będę miała tutaj normalnego życia.
- Nie mogę tutaj mieszkać - wyznałam.
Odsunął mnie od siebie, by spojrzeć mi w oczy. Widziałam, że nie chciał bym go zostawiła, ale wiedziałam, że to była najlepsza decyzja.
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżała.
- Nigdy nie będę miała normalnego życia, jeśli tutaj zostanę - stwierdziłam.
- Czy to wszystko czego chcesz ? Normalne życie ?
- Tak - powiedziałam, czując nasilający się ból głowy.
- Dobrze - odpowiedział. Nie wiedziałam, że tak szybko pójdzie - Ale jadę z tobą
- Co ?
- Nie możesz być sama, po tym coś się wydarzyło wczoraj.
Ból głowy stał się wrzutem na tyłku, nie słuchałam już Jasona, skinęłam tylko głową. W odpowiedzi się uśmiechnął i pomógł mi dojść do sofy, gdzie mogłam odpocząć.
Obudziłam się, słysząc głos Jasona. Ból nie był juz taki straszny, więc mogłam wstać z sofy, bez upadków czy podtrzymywania się czegoś. Powoli doszłam do jedynych drzwi w pokoju. Otworzyłam drzwi. Przedemną ukazał się długi korytarz. Poszłam za głosem Jasey'a. Znalazłam się przed jakimiś drzwiami, stanęłam w progu pokoju, nie chcąc mu przeszkadzać. Jason stał w białym pokoju, znajdowało się tam biurko z papierami. On natomiast stał z telefonem przyłożonym do jego ucha. Przyjrzałam się bardziej i zaraz.. to był mój telefon !
- Co robisz ? - zpytałam.
Momentalnie odwrócił swoją twarz w moją stronę. Wyglądał na zgubionego i odrobinę wkurzonego. Co się stało ? Z kim on rozmawiał ? Zakończył połączenie i podszedł do mnie, podając mi telefon.
- Dlaczego chciałaś mi to zrobić ? - zapytał.
- O czym mówisz ?
- Dlaczego agenci FBI do Ciebie dzwonią ?
Spojrzałam na niego zszokowana. On rozmawiał z Wilson! Jego wyraz twarzy zdradzał, że wiedział wszystko. Próbowałam znaleźć jakieś słowa, ale poddałam się i pozostałam cicho. Rzucił mi spojrzenie, zanim przeszedł obok mnie, wychodząc z domu. Próbowałam biec za nim, ale ból głowy mi na to nie pozwalał. Poddałam się, kiedy zniknął z pola widzenia. Przebiegłam palcami po brązowych włosach. Nie chciałam tego! Zorientowałam się gdzie jestem, byłam tylko kilka minut od mojego domu. Zaczęłam iść w jego stronę.
Weszłam do domu i usłyszałam jakieś dźwięki w środku. Zamknęłam drzwi i już chciałam powiedzieć 'Jason', ale ukazał mi się ktoś inny.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam zdenerowowana i zdezorientowana.
- Dlaczego to robisz ? - Wilson zapytała, kompletnie ignorując moje pytanie.
- Robie co ?
- Rezygnujesz z umowy i jesteś widziana z Jasonem McCannem przed szkołą, kiedy miała miejsce eksplozja.
- Nie wiem o czym mówisz - skłamałam.
- Jestem pewna, że wiesz o czym mówię. Wiem, że twoja przyjaciółka Lindsay, była w szkole, kiedy nastąpiła eksplozja.
- Więc jak już mówiłam.. nie wiem o czym ty mówisz - powtórzyłam.
- Dlaczego go ukrywasz ? On Cię porwał, zabił twoją matkę i brata..
Poczułam łzy, pojawiające się w kącikach moich oczu, wspomniała o mojej mamie i bracie, ale nie pozwoliłam wypłynąć łzom i pokazać jak bardzo cierpie.
- Wyjdź z mojego domu - wyszeptałam - nie masz prawa być tutaj i mówić do mnie w ten sposób! - ostatnią część wykrzyknęłam jej w twarz.
- Nie mogę Ci pozowlić być samej. Muszę być z tobą odkąd jesteś zagrożeniem dla siebie i innych - powiedziała i w tym momencie jakieś dwie inne osoby weszły do mojego domu.
Nie pamiętam jak się tutaj znalazłam. Myślę, że mój mózg się wyłączył na moment, ponieważ kolejną rzeczą jaką pamiętam, jest to, że znalazłam się w pokoju z jednym łóżkiem, stoliczkiem i krzesłem. Promienie słońca wpadały do środka, przez kraty. Pierwsza myśl.. jestem w więzieniu, ale kiedy próbowałam otworzyć drzwi.. natychmiast się otwarły. W więzieniu nie mogłabym tego zrobić. Wyszłam na długi korytarz. Ściany były pomalowane na biało. Wszystkie. Właściwie, wszystko tutaj było białe. Jak w szpitalu. Poszłam dalej korytarzem i znalazłam się w salonie. Było tam pięć kanap i TV. Nie było znaku innych ludzi.
Rozejrzałam się i zauważyłam trzy telefony na ścianie. Podeszłam do nich i chwyciłam słuchawkę, wybierając numer z nadzieją, że ktoś mi pomoże. Kilka sekund później usłyszałam znajomy głos.
- Jason - wyszeptałam cicho, bojąc się, że ktoś może mnie usłyszeć.
- Jessica? - Jase wydawał się być szczęśliwy, słysząc że to ja dzwonie - Gdzie jesteś ? Przepraszam, że się zezłościłem na Ciebie. Nie powinnienem był.. Wszystko w porządku ? Jesteś cała ? Czy ktoś cię zranił ?
Jego pytania przyprawiły mnie o zawroty głowy.
- Nie wiem - odpowiedziałam szczerze.
- Rozejrzyj się, może znajdziesz coś co mi pomoże Cię odszukać - zrobiłam tak jak kazał. Prawie się poddałam, ale zobaczyłam znak, na którym napisane było ' St. John Mental institution'
- Dlaczego jesteś w szpitalu psychiatrycznym ? - nie miałam pojęcia co mu powiedzieć.
- Proszę, zabierz mnie stąd - powiedziałam słysząc głos, wołający moje imię kilka metrów dalej.
__________________________________________________
Cholera, tego się nie spodziewaliście.. no nie ?
Jak myślicie czy Jasey jej pomoże ?
Chyba, że ktoś już czytał oryginał, enjoy.
Mam nadzieję, że miło spędzacie wakacje koteczki :) Xxx
niezła akacja. tak mi jej szkoda:c. chce szybko kolejny ;c
OdpowiedzUsuńKocham :*
OdpowiedzUsuńBiedna Jessica... Czekam na kolejny :))
OdpowiedzUsuńomfg, jezu niech Jason ja zabierze........ boje się o nią :(
OdpowiedzUsuńO boze. Emooocje! Woah
OdpowiedzUsuńhguidfbusifdsk Jezuuu te emocje !!!!! aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńkocham to jak tłumaczysz <3 <3 <3
Nie spodziewałam się tego, że ona trafi do psychiatryka : o
OdpowiedzUsuń@awmycanadianboy
Niech on ją zabierze z tego miejsca ..
OdpowiedzUsuńdbjfhvcjud
OdpowiedzUsuń@ShawtyManeJB98
Czemu ona jest w wariatkowie? Myślałam, że tam trafiają tylko niezrównoważeni ludzie, czy coś
OdpowiedzUsuńFBI stwierdziło, że za dużo w życiu przeżyła i jest niezrównoważona psychicznie, dlatego została zamknięta przez nich w zakładzie. Xxx
UsuńLOL SZPITAL PSYCHIATRYCZNY? CO ZA AKCJA O MOJ BOZE
OdpowiedzUsuńJASON JEST MEEEEEEEGA SLODKI
KOCHAM GO XDDD
zajebiste dzisiaj zaczęłam czytać i przeczytałam wszystkie rozdziały bo tak mnie to wciagnelo NAPRAWDĘ ŚWIETNE TŁUMACZENIE ;)
OdpowiedzUsuńOmg :o psychiatryk? Ale i tak Jason ją wyciągnie, więc nie ma sie co martwić
OdpowiedzUsuńGenialne tłumaczenie, niecierpliwie czekam nn
@Fucked_Up_Kid