Jessica's pov
Powoli próbowałam otworzyć oczy, ale moje powieki były tak cieżkie, że czułam się jakbym nigdy ich miała nie otworzyć. Moje ciało było obolałe i ciężkie. Słyszłam ciche pochrapywanie obok mnie. Nie pamiętałam nic, co miało miejsce wczoraj. Wreszcie otworzyłam oczy. Uh, leżałam w salonie, ale jak się tutaj dostałam ? Ostatnią rzecz jaką pamiętam.. i wtedy wszystko do mnie wróciło Jake, Jason, wszystkie krzyki i pobita ja. Obróciłam głowę, obok mnie leżał Jason. Jego oczy zamrugały, kiedy próbowałam wstać z kanapy, ale marnie mi to wychodziło. Uśmiechnął się, zauważywszy że już nie śpię.
- Co się stało ? - zapytałam Jasona, nawet jeśli już pamiętałam, chciałam wiedzieć jak wiele widział. Westchnął i spojrzał w moje oczy.
- Jak mogłaś mu na to pozwolić ? - byłam zaskoczona złością w jego głosie. Powoli wstałam z kanapy, starając się aby moje ciało nie bolało bardziej - Mam na myśli.. dlaczego mi nie powiedziałaś ? - bąknął z rozczarowaniem w głosie. Nie patrzyłam na niego, więc odwróciłam głowę i zaczęłam.
- Chciałeś, żebym Ci powiedziała, że mój chłopak mnie bije ? - zapytałam. Skinął i podszedł do mnie, na co automatycznie się cofnęłam - Nie planowałam Ci powiedzieć cokolwiek, co dzieje się w moim życiu. Nawet mojej przyjaciółce, Linds.. - natychmiast zmieniłam temat - Daj mi po prostu listę.
- Więc do czego Ci ona potrzebna ? Nie pozwolę ci ryzykować - powiedział, uparty. Przewróciłam oczami.
- To nie jest coś o czym decydujesz. Mogę robić co tylko chcę, nawet jeśli nie chcesz żebym to robiła, to i tak to zrobię - mówiłam, próbując wyrwać papier z ręki Jasona - odpuść Jason, proszę. Mogę się zająć sama sobą i to jest coś co muszę zrobić sama - wyjaśniłam. Westchnął. Skinąwszy, podał mi papier. Rzucił mi szybkie spojrzenie, po czym opuścił salon. Właściwie, nigdy nie pomyślałam o tym, że mógłby się tak szybko poddać. Poczułam ulgę. Rzuciłam okiem na papier w mojej ręcę, na którym były trzydzieści cztery nazwiska z adresem. To zajmie mi mnóstwo czasu, a ja nadal nie miałam pojęcia czy Lindsay jeszcze żyje. Bez względu na to jak bardzo bolało mnie całe ciało, musiałam iść.
Zdjęłam moją bluzkę, żeby zobaczyć jak bardzo źle jest. Zamurowało mnie jak zobaczyłam siniaki rozmieszczone na całym ciele. To było gorsze od wszystkich innych pobić. Nigdy nie nadużywał mnie tak mocno. Założyłam nową bluzkę i zmieniłam moje jeansy na inną parę. Siniaki na twarzy zakryłam pod warstwą makijażu, zanim odważyłam się wyjść na zewnątrz. Po skończeniu, chwyciłam papier z nazwiskami i wyszłam z domu. Szłam wzdłuż chodnika, rozglądając się na boki. Nie czułam się dobrze, będąc sama na dworze. Miałam jakąś paranoję, odkąd to wszystko się zdarzyło.
Dostrzegłam czarne auto, jadące powoli po drodze. To wyglądało, jakby mnie śledził, ale podejrzewam, że tylko moja mała główka sobie ze mną pogrywała. Przyśpieszyłam, ale samochód nadal za mną jechał. Robiło się naprawdę strasznie, więc zaczęłam biec najszybciej jak tylko potrafiłam, dyskretnie patrząc co robi auto, które również przyśpieszyło. Wbiegłam w uliczkę, gdzie było zbyt wąsko dla samochodów. Zatrzymałam się, aby sprawdzić, czy auto nadal jest za mną. Na szczęście, byłam sama. Westchnęłam z ulgą i wyjęłam papier z kieszeni moich jeansów. Najbliższy adres należał do kolesia imieniem Zack Brown. Udałam się w kierunku tego adresu.
Znalazłam się przed tanim motelem, nazwanym 'Sunset Motel'. Nad wejściem motelu, luźno wisiała zepsuta tablica, a cały budynek pokryty był graffiti. Kilka z nich było już zblakłe. Wiedziałam, że to nie był pomysł mojego życia, przychodząc tutaj, ale musiałam to zrobić. Szłam w kierunku motelu, kiedy jakaś osoba chwyciła mnie za ramie, zanim nawet mogłam otworzyć drzwi. Zostałam pociągnięta kilka metrów dalej. Zakrył mi usta ręką, żebym nie krzyczała. Podniosłam stopę i kopnęłam tą osobę w prawą nogę. Zostałam wypuszczona i szybko odwróciłam się w stronę napastnika, żeby znowu go uderzyć. Wtedy zobaczyłam kto to był.
- Co do cholery Jason ? - prawie krzyknęłam w jego stronę. Dlaczego on mnie śledził ? Prawdopodobnie to było jego auto. Nie wiedziałam czy powinnam czuć ulgę, że to Jason czy wkurzyć się na niego ?
- Nie możesz sobie chodzić i odwiedzać kryminalistów, Jessica! Oni sa niebezpieczni i mają w dupie czy będziesz martwa czy nie ! - powiedział zdenerwowany, ciągnąc się za końcówki włosów.
- Tak jak ty masz w dupie, czy ja bedę martwa - cóż, te słowa po prostu wyszły z mojej buzi, zanim zdążyłam to przemyśleć. Jason momentalnie stał się smutny. Część mnie pożałałowała, tego co powiedziałam, ale druga część mnie wiedziedziała, że to prawda i w końcu musiałam to kiedyś powiedzieć. Nie wybaczyłam Jasonowi i nawet nie wiedziałam czy jestem do tego zdolna. Zrobił wiele bolesnych rzeczy mi i mojej rodzinie. Zapewne, zawiodałabym swoją rodzinę, jeśli kiedykolwiek bym mu wybaczyła. W głębi duszy wiedziałam, że próbował się zmienić na lepsze, zarówno wiedząc, że mu się to nie uda. Jest kim jest i się nie zmieni.
- Proszę nie mów tak - powiedział, zdobywając tym samym moją uwagę. Zabolały go moje słowa.
- Wiem, że nie powinnam tego mówić Jason, ale to prawda. Nie możesz siebie zmienić, ponieważ jesteś kim jesteś. Nie jesteśmy sobie przeznaczeni Jason i ty musisz to zrozumieć - westchnęłam - I teraz kiedy moje życie jest w gruzach, nie zniosę tego więcej. Muszę sama sobie z tym poradzić. To jedyna droga, aby wszystko znowu było normalne - patrzyliśmy sobie w oczy. Łzy formowały się w kącikach moich oczu, ale nie chciałam płakać. Nie teraz. Nagle Jason przyciągnął mnie do uścisku, obejmując mnie swoimi ramionami.
- Nie jesteś sama. Nie musisz przez to przechodzić. Masz mnie.
Chyba byłam zaskoczona tym uściskiem, więc tylko stałam, tam gdzie stałam nie ośmielając sie ruszyć. Chwilę później Jase mnie puścił, delikatnie całując moje czoło.
- Czy jest coś z czym mogę Ci pomóc ? - zapytał, zanim mogłam zacząć się z nim sprzeczać.
- Zapewnij mi bezpieczeństwo - odpowiedzialam, delikatnie się uśmiechając. Na co skinął głową kiedy szliśmy w stronę motelu. Podeszłam do recepcji. Niski mężczyzna stał za ladą, sprawdzając jakieś papiery.
- Przyszłam porozmawiać z Zackiem Brownem - powiedziałam. Patrzył na mnie, jakby nie wierzył w moje słowa. Czekałam, stając się powoli nerwowa.
- Okay, chodź za mną - przemówił w końcu. Jason szedł za nami, co zauważył mężczyzna. Zatrzymał się i obrócił - tylko jeden - powiedział krótko. Spojrzałam na Jasona, patrzył na mnie tym swoim wzrokiem "nigdy-nie-zostawie-cię-samej". Nie obchodziło mnie to teraz. Chciałam tylko ocalić życie Lindsay. Jason potrząsnął głową, jakby chciał powiedzieć, że nie powinnam iść, na co tylko odwróciłam sie do mężczyzny.
- Ja pójdę - powiedziałam normalnym głosem, chociaż byłam cholernie zestresowana. On tylko pokiwał głową i zaczął iść.
Weszliśmy do małego pokoju, gdzie jedynymi meblami było krzesło i biurko zawalone papierami. Nie było śladu życia w tym pokoju. Gdzie on był ?
- Przyprowadzę go - powiedział, jakby czytał w moich myślach. Mężczyzna zniknął i zostałam sama. Przystałam z jednej nogi na drugą, czekając na tego pieprzonego Zacka. W końcu jakiś młody mężczyzna wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Popatrzył na mnie, po czym podszedł do krzesła i na nim usiadł. Wyglądał naprawdę atrakcyjnie, miał przenikliwe, niebieskie oczy i rozczochrane włosy. Miał na oko z dwadzieścia lat, jest z tych młodocianych, 'profesjonalnych' kryminalistów, ale tym samym Jason był młodszy i zdecydowanie nie nazwałabym go 'profesjonalnym' przestępcą.
- Więc dlaczego tu jesteś ? - zapytał z lekką chrypką w głosie. Nie przemyślałam tego co mam zrobić, wiec musiałam po prostu improwizować. Wyjęłam fotografię z kieszeni i pokazałam mu ją. To było zdjecie Lindsay.
- Widziałeś ją ? - zapytałam, wskazują palcem na Linds. Spojrzał na zdjęcie z uśmieszkiem, przecząco kiwając głową - Jesteś pewien ? - zapytałam jeszcze raz.
- Tak, jeśli widziałbym tak piękną dziewczynę, napewno zapamiętał bym ją - powiedział.
- Okay, dzięki w każdym bądź razie - obróciłam się, do wyjścia. Poczułam broń na swoich plecach. Zack obrócił mnie w swoja stronę, zmuszając mnie bym na niego spojrzała.
- Nigdzie się nie wybierasz - stwierdził, a uśmieszek wpełzł mu na twarz. Powinnam to przewidzieć.
- Jason ! - krzyknęłam
- Czy to twój chłopak ? - Zack zapytał, ciągnąc mnie w głąb pokoju.
Kilka sekund później, drzwi zostały wykopane. Wściekły Jase wbiegł przez nie, przewracając Zacka na podłogę, wyrywając mu broń. Wycelował nią w jego głowę, próbując się uspokoić. Był wściekły.
- Jason - odezwał się Zack - Nie wiedziałem, że to twoja dziewczyna - czekaj. To oni się znali ?
- Nie próbuj robić tego kurwa więcej Zack albo Cię zabiję - krzyknął.
- Obiecuję, stary - Zack zapewnił, starając się uspokić Jasona.
- Jason wystarczy, przestań - poprosiłam. Nie chciałam, aby robił coś czego będzie później żałował. Nie chciałam, żeby zabijał. Jase westchnął, odkładając broń. Rzucił ją na stół.
- Chodź - zwrócił się do mnie, wyciągając swoją broń i celując nią w Zacka przez całą drogę kiedy wychodziliśmy z pokoju. Jak już wyszliśmy z tego domu, zatrzymał mnie.
- Nie rób tego, więcej - powiedział - nie chcę Cię stracić - nie chciałam się kłócić, więc skinęłam głową.
Wyszliśmy z motelu, spojrzałam na drogę. Zobaczyłam to samo czarne auto, które widziałam wcześniej i to zdecydowanie nie było auto Jasona. Ktoś inny w nim siedział.
_______________________________________
O MÓJ BOŻE! CIEKAWE KIM JEST TA OSOBA ? Mogę wam tylko zdradzić, że w następnym rozdziale będzie się działooo ! Woohoo.
Co o tym myślicie ? Jason jednak ma uczucia, sama się ździwiłam, biedny Jase.
Mam nadzieję, że wam się podoba misiaki !
+ w oryginale autorka używa tylko imienia Jason, ja skróciłam Jason do Jase, żeby nie było za dużo powtórek. Mam nadzieje, że nie będzie wam to przeszkadzać :)
29 lip 2013
25 lip 2013
Rozdział 20
To było następnego dnia, zaraz po tym jak prosiłam Jason'a o listę z nazwiskami. Nie miałam pojęcia, o której przyjdzie, bo nie ustaliliśmy tego wcześniej. Czy to głupi pomysł? Chyba tak, kogo ja oszukuję? Nie mogę przecież, odwiedzić każdego kryminalisty w tym mieście! To był najgłupszy pomysł na świecie, ale w sumie nie mam chyba innego wyboru. Mogłabym iść na policję, ale nie wiadomo czy nie będę od nich szybsza. Jeśli dobrze pamiętam, nie byli zbyt pomocni kiedy to mnie porwano, więc dlaczego miałby się to zmienić? Westchnęłam, wstałam z kanapy, i weszłam do kuchni.
- Hey - usłyszałam znajomy głos za sobą. Podskoczyłam ze strachu i odwróciłam się. Moje oczy natychmiast odnalazły brązowe tęczówki Jason'a. Stał naprawdę blisko mnie. Jak on się tu dostał? Odsunęłam się odrobinę.
- Jak wszedłeś? - zapytałam z ciekawości. Zignorował to pytanie z jakiegoś powodu, i wyciągnął karteczkę z kieszeni kurtki. Właśnie miałam ją zabrać, kiedy schował ją spowrotem. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Co on wyprawia?
- Nie dostaniesz jej, jeśli nie powiesz co się dzieje? - powiedział uparcie. Nie chcę go w to wciągać, i szczerze nie mam zamiaru spędzać z nim tyle czasu.
- To nie ma znaczenia - powiedziałam i wyszłam z kuchni.
- To ma znaczenie dla mnie. Jeśli wpadłaś w jakieś kłopoty, to na pewno ma znaczenie - powiedział podążając za mną. Odwróciłam się zmuszając go do zatrzymania się.
- Dlaczego się tym przejmujesz? Dlaczego obchodzi Cię jeśli coś mi się stanie? Nie jestem kimś, o kogo powinieneś się martwić, ponieważ to byłaby tylko strata czasu, i... - ucięłam kiedy Jason złapał mnie za rękę.
- Przejmuję się, bo jesteś tego warta. I jesteś zdecydowanie kimś o kogo każdy powinien się troszczyć. To źle, że uważasz inaczej. - Jason zaczął mi tłumaczyć. Nie chciałam wierzyć w to co mówił, w sumie dlaczego miałabym?
Jak tylko Jason skończył mówić, ktoś zadzwonił do drzwi. Przeklęłam się w duchu. To nie najlepszy moment na odwiedziny.
- Daj mi kartkę - zażądałam. Jason pokręcił głową. Westchnęłam i powtórzyłam wcześniejsze słowa. On tylko pokręcił głowa, jakby był upartym siedmioletnim dzieckiem.
- Dobrze, schowaj się w mojej sypialni i wyjdź dopiero jak Cię zawołam - rozkazałam mu. Uśmiechnął się tylko i wszedł do pokoju. Byłam trochę zdziwiona, bo wiedział dokładnie gdzie to jest, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, bo ktoś znów zaczął się dobijać. Kiedy upewniałam się, że Jason się ukrył otworzyłam drzwi.
Strach przeszedł przez moje ciało, kiedy zorientowałam się, kto stoi po drugiej stronie.
- Tęskniłaś? - Jake zapytał z uśmiechem. Bez odpowiedzi, zrobiła kilka kroków w tył, uciekając jak najdalej od niego. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego z jakiegoś powodu. To mogło być cokolwiek, a to i tak nie ma znaczenia, bo winę zwali na mnie. Wszedł do mieszania, i zbliżył się do mnie.
- Proszę odejdź - wymamrotałam. Spojrzał na mnie, jakbym żartowała.
- Chcesz żebym sobie poszedł? - zapytał. Przytaknęłam niepewnie, nie wiedząc jaki będzie jego kolejny krok, i tak jak się spodziewałam, kilka sekund później poczułam uderzenia na policzku.
- Wyjdę, kiedy będę chciał! - krzyknął. Podniósł swoja rękę, i znów mnie uderzył. Upadłam na ziemię, a on zaczął mnie kopać. Kiedy ból był już nie do wytrzymania, zaczęłam krzyczeć. Mój wzrok był zamazany, i ciężko było mi cokolwiek zobaczyć. Ale zauważyłam, że ktoś odrywa ode mnie Jake'a i odpycha go. Ktoś coś krzyczał, ale byłam zbyt zmęczona, żeby rozpoznać słowa. Chwilę później, była już tylko cisza. Chciałam tylko zamknąć oczy i zasnąć, ale ktoś zaczął wykrzykiwać moje imię. Nie obchodziło mnie to. Chcę tylko spać, to wydawało się najważniejsze. Ta osoba wciąż wykrzywiała moje imię, i powtarzała żebym nie zamykała oczu. Dlaczego nie pozwoli mi po prostu zasnąć?
JASON'S POV
Siedziałem cierpliwie w pokoju Jessicy. Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. Była na nim mała Jessic'a, trzymająca za rękę jakąś kobietę. Obydwie były szczęśliwe, co było widać na zdjęciu. Na odwrocie znajdowała się notatka : " Kocham się od zawsze i na zawsze - Mama" Westchnąłem po przeczytaniu tego. Kobieta ze zdjęcia to jej mama, ta którą zabiła jedna z moich bomb. Poczucie winy przeszło przez całe moje ciało. To moja wina, ze ma już nikogo.
Krzyk, odciągnął moje myśli od zdjęcia. Odłożyłem zdjęcie na miejsce, i podszedłem do drzwi żeby lepiej słyszeć. Usłyszałem kolejny krzyk wydobywający się z salonu. Otworzyłem drzwi i skierowałem się do źródła dźwięku. Wściekłość wypełniła mnie całego, gdy zobaczyłem co się dzieje. Jakiś chłopak kopał Jessica, która leżała na ziemi cała we krwi. Odciągnęłam go od dziewczyny i bez namysł zacząłem okładać go po twarzy, aż do momentu gdy nie zostało mi siły w rękach. Leżał nieprzytomny i mocno krwawił. Nie obchodził mnie, mam gdzieś czy wykrwawi się na śmierć! Zasłużył na to! Moje dłonie były całe zakrwawione, ale nie miałem czasu, żeby myśleć o sobie. Skupiłem się na Jessice, która to otwierała do zamykała oczy. Krwawiła bardzo mocno, krzyczałem żeby pozostawić ją w przytomności. Pobiegłem do łazienki i wziąłem wszystko co było mi potrzebne. Wróciłem do Jessicy i podłożyłem jej poduszkę pod głowę. Wytarłem całą krew z jej twarzy, zabandażowałem jej ramię i zatamowałem krwotoki.
Była przytomna, ale wciąż walczyła o to aby nie zasnąć. Zauważyłem jakaś wodę na podłodze przed mną, kiedy zorientowałem się, że to moje łzy. Nie mogłem znieść, że musi tyle cierpieć. Naprawdę ciężko mi oglądać ją w takim stanie. Wziąłem ją na ręce i położyłem na kanapie. Kiedy byłem pewny, że leży wygodnie, wróciłem do chłopaka, który jej to zrobił. Chwyciłem go za kołnierz i zawlokłem do kuchni. Nalałem wody do szklanki, i chlusnąłem mu w twarz przywracając go do przytomności.
- Co kurwa ?! - zapytał zmieszany wstając z podłogi. Zignorowałem jego narzekania i powiedział groźnym tonem: - Jeśli jeszcze kiedykolwiek ją dotniesz, skończy o wiele gorzej niż dzisiaj!
Spojrzał na mnie przestraszony.
- Nie masz prawa o tym decydować. Ja jestem jej chłopakiem - kłócił się. Spojrzałem na niego z kpiną. Chyba sobie jaja robił! Był jej chłopakiem? Dlaczego miałby wybrać jego?
- Już nie. Uznaj to za zerwanie - powiedziałem kończąc to. Spojrzał na mnie, zanim wyszedł z domu
- To nie koniec! - powiedział jeszcze zanim zniknął.
- Och, zapewniam Cię, że nie - westchnąłem do siebie i wróciłem do salonu, siadając u boku Jessicy.
----------------------------------------------------------------------------------
mwnbecjikebc OMG Kocham Jasona!!! Jak ją obronił! Dobrze tak temu Jake'owi !!! Nie cierpię go! Mam nadzieję że Jassica, w końcu przejrzy na oczy i zakocha się w Jasonie!
Podoba się wam rozdział? Jeśli tak to skomentujcie :D
- Hey - usłyszałam znajomy głos za sobą. Podskoczyłam ze strachu i odwróciłam się. Moje oczy natychmiast odnalazły brązowe tęczówki Jason'a. Stał naprawdę blisko mnie. Jak on się tu dostał? Odsunęłam się odrobinę.
- Jak wszedłeś? - zapytałam z ciekawości. Zignorował to pytanie z jakiegoś powodu, i wyciągnął karteczkę z kieszeni kurtki. Właśnie miałam ją zabrać, kiedy schował ją spowrotem. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Co on wyprawia?
- Nie dostaniesz jej, jeśli nie powiesz co się dzieje? - powiedział uparcie. Nie chcę go w to wciągać, i szczerze nie mam zamiaru spędzać z nim tyle czasu.
- To nie ma znaczenia - powiedziałam i wyszłam z kuchni.
- To ma znaczenie dla mnie. Jeśli wpadłaś w jakieś kłopoty, to na pewno ma znaczenie - powiedział podążając za mną. Odwróciłam się zmuszając go do zatrzymania się.
- Dlaczego się tym przejmujesz? Dlaczego obchodzi Cię jeśli coś mi się stanie? Nie jestem kimś, o kogo powinieneś się martwić, ponieważ to byłaby tylko strata czasu, i... - ucięłam kiedy Jason złapał mnie za rękę.
- Przejmuję się, bo jesteś tego warta. I jesteś zdecydowanie kimś o kogo każdy powinien się troszczyć. To źle, że uważasz inaczej. - Jason zaczął mi tłumaczyć. Nie chciałam wierzyć w to co mówił, w sumie dlaczego miałabym?
Jak tylko Jason skończył mówić, ktoś zadzwonił do drzwi. Przeklęłam się w duchu. To nie najlepszy moment na odwiedziny.
- Daj mi kartkę - zażądałam. Jason pokręcił głową. Westchnęłam i powtórzyłam wcześniejsze słowa. On tylko pokręcił głowa, jakby był upartym siedmioletnim dzieckiem.
- Dobrze, schowaj się w mojej sypialni i wyjdź dopiero jak Cię zawołam - rozkazałam mu. Uśmiechnął się tylko i wszedł do pokoju. Byłam trochę zdziwiona, bo wiedział dokładnie gdzie to jest, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, bo ktoś znów zaczął się dobijać. Kiedy upewniałam się, że Jason się ukrył otworzyłam drzwi.
Strach przeszedł przez moje ciało, kiedy zorientowałam się, kto stoi po drugiej stronie.
- Tęskniłaś? - Jake zapytał z uśmiechem. Bez odpowiedzi, zrobiła kilka kroków w tył, uciekając jak najdalej od niego. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego z jakiegoś powodu. To mogło być cokolwiek, a to i tak nie ma znaczenia, bo winę zwali na mnie. Wszedł do mieszania, i zbliżył się do mnie.
- Proszę odejdź - wymamrotałam. Spojrzał na mnie, jakbym żartowała.
- Chcesz żebym sobie poszedł? - zapytał. Przytaknęłam niepewnie, nie wiedząc jaki będzie jego kolejny krok, i tak jak się spodziewałam, kilka sekund później poczułam uderzenia na policzku.
- Wyjdę, kiedy będę chciał! - krzyknął. Podniósł swoja rękę, i znów mnie uderzył. Upadłam na ziemię, a on zaczął mnie kopać. Kiedy ból był już nie do wytrzymania, zaczęłam krzyczeć. Mój wzrok był zamazany, i ciężko było mi cokolwiek zobaczyć. Ale zauważyłam, że ktoś odrywa ode mnie Jake'a i odpycha go. Ktoś coś krzyczał, ale byłam zbyt zmęczona, żeby rozpoznać słowa. Chwilę później, była już tylko cisza. Chciałam tylko zamknąć oczy i zasnąć, ale ktoś zaczął wykrzykiwać moje imię. Nie obchodziło mnie to. Chcę tylko spać, to wydawało się najważniejsze. Ta osoba wciąż wykrzywiała moje imię, i powtarzała żebym nie zamykała oczu. Dlaczego nie pozwoli mi po prostu zasnąć?
JASON'S POV
Siedziałem cierpliwie w pokoju Jessicy. Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. Była na nim mała Jessic'a, trzymająca za rękę jakąś kobietę. Obydwie były szczęśliwe, co było widać na zdjęciu. Na odwrocie znajdowała się notatka : " Kocham się od zawsze i na zawsze - Mama" Westchnąłem po przeczytaniu tego. Kobieta ze zdjęcia to jej mama, ta którą zabiła jedna z moich bomb. Poczucie winy przeszło przez całe moje ciało. To moja wina, ze ma już nikogo.
Krzyk, odciągnął moje myśli od zdjęcia. Odłożyłem zdjęcie na miejsce, i podszedłem do drzwi żeby lepiej słyszeć. Usłyszałem kolejny krzyk wydobywający się z salonu. Otworzyłem drzwi i skierowałem się do źródła dźwięku. Wściekłość wypełniła mnie całego, gdy zobaczyłem co się dzieje. Jakiś chłopak kopał Jessica, która leżała na ziemi cała we krwi. Odciągnęłam go od dziewczyny i bez namysł zacząłem okładać go po twarzy, aż do momentu gdy nie zostało mi siły w rękach. Leżał nieprzytomny i mocno krwawił. Nie obchodził mnie, mam gdzieś czy wykrwawi się na śmierć! Zasłużył na to! Moje dłonie były całe zakrwawione, ale nie miałem czasu, żeby myśleć o sobie. Skupiłem się na Jessice, która to otwierała do zamykała oczy. Krwawiła bardzo mocno, krzyczałem żeby pozostawić ją w przytomności. Pobiegłem do łazienki i wziąłem wszystko co było mi potrzebne. Wróciłem do Jessicy i podłożyłem jej poduszkę pod głowę. Wytarłem całą krew z jej twarzy, zabandażowałem jej ramię i zatamowałem krwotoki.
Była przytomna, ale wciąż walczyła o to aby nie zasnąć. Zauważyłem jakaś wodę na podłodze przed mną, kiedy zorientowałem się, że to moje łzy. Nie mogłem znieść, że musi tyle cierpieć. Naprawdę ciężko mi oglądać ją w takim stanie. Wziąłem ją na ręce i położyłem na kanapie. Kiedy byłem pewny, że leży wygodnie, wróciłem do chłopaka, który jej to zrobił. Chwyciłem go za kołnierz i zawlokłem do kuchni. Nalałem wody do szklanki, i chlusnąłem mu w twarz przywracając go do przytomności.
- Co kurwa ?! - zapytał zmieszany wstając z podłogi. Zignorowałem jego narzekania i powiedział groźnym tonem: - Jeśli jeszcze kiedykolwiek ją dotniesz, skończy o wiele gorzej niż dzisiaj!
Spojrzał na mnie przestraszony.
- Nie masz prawa o tym decydować. Ja jestem jej chłopakiem - kłócił się. Spojrzałem na niego z kpiną. Chyba sobie jaja robił! Był jej chłopakiem? Dlaczego miałby wybrać jego?
- Już nie. Uznaj to za zerwanie - powiedziałem kończąc to. Spojrzał na mnie, zanim wyszedł z domu
- To nie koniec! - powiedział jeszcze zanim zniknął.
- Och, zapewniam Cię, że nie - westchnąłem do siebie i wróciłem do salonu, siadając u boku Jessicy.
----------------------------------------------------------------------------------
mwnbecjikebc OMG Kocham Jasona!!! Jak ją obronił! Dobrze tak temu Jake'owi !!! Nie cierpię go! Mam nadzieję że Jassica, w końcu przejrzy na oczy i zakocha się w Jasonie!
Podoba się wam rozdział? Jeśli tak to skomentujcie :D
21 lip 2013
Rozdział 19
Jessica's POV
Jak miałam znaleźć Jasona, kiedy nie miałam pojęcia gdzie znajdowała się jego kryjówka? Nie mogłam znieść kolejnego porwania. Chciałam tylko normalnie żyć. Czy proszę o zbyt wiele ? Myślę, że chyba tak.
- Ring.. Ring.. Ring.. - ktoś zadzwonił do drzwi.
Westchnęłam i poszłam otworzyć. Przedemną stała agentka Wilson. Byłam zaskoczona, faktem, że ją widzę, ale wpuściłam ją do środka. Zaraz po tym jak na mnie spojrzała, zaniemówiła. Spojrzałam na nią zmieszana, ponieważ nie miałam pojęcia o co chodzi.
- Co ci się stało ? - zapytała, z szokiem namalowanym na jej twarzy. Zaraz po tym jak zdałam sobie sprawę o co jej chodziło - oczywiście mówiła o siniaku i rozcięciu na mojej twarzy. Natychmiast zakryłam twarz rękoma.
-Nic takiego - skłamałam - Myślę, że powinnaś już iść - prawie wypchnęłam ją za drzwi mojego domu. Nie mogłam się pakować w jeszcze większe kłopoty. Jeśli dowie się, że byłam nadużywana, będzie mi zadawać mnóstwo pytań i wszystko stanie się większym gównem niż w rzeczywistości jest. Wilson chciała coś powiedzieć, ale zamknęłam jej drzwi przed nosem, zanim zdążyła wymówić słowo. Ciężko westchnęłam i próbowałam zachować moje myśli razem. Pierwszą rzecza jaką musiałam zrobić, to znalezienie Jasona, nawet jeśli nie chciałam widzieć jego twarzy. Nie chciałam, aby coś stało się Lindsay. Nie chciałam, żeby miała takie życie jak ja.
Chwyciłam telefon, kiedy zakładałam na siebie kurtkę. Upewniłam się, że Wilson odeszła i spokojnie mogłam wyjść z domu. Szłam wzdłuż chodnika, nie wiedząc co zrobić. To było beznadziejne. Nie miałam najmniejszej szansy, by znaleźć Jasona. Mógł być gdziekolwiek i co jeśli nawet nie będzie chciał mi pomóc? Przeszłam kilka ulic, aż dotarłam do wzgórza. Udało mi się wspiąć na górę. Na szczycie, miałam widok na cały ocean. Tuż przed moimi stopami było urwisko i jakieś pięćdziesiąt metrów w dół. Gdybym zrobiła jeszcze jeden krok, spadłabym na dół, prosto do oceanu. Czułam adrenaline we krwi. Nie zrobiłabym tego, chociaż wiedziałam jak bardzo chciałam to zrobić. Jednak nie mogłam tego zrobić Lindsay. Ona musi wrócić do domu. Moje myśli zostały przerwane. Usłyszałam jak ktoś do mnie krzyczy.
- Stój! - uh, znajomy głos. Przeżyłam niemały szok. Myślałam, że jestem tutaj sama. Przestraszyłam się i prawie przez to upadłam, ale poczułam silne ramina, otulające moja talię, ciągnąc mnie delikatnie w tył. Daleko od krawędzi. Krzyknęłam trochę, ale przestałam kiedy zobaczyłam, kim była ta osoba. Spojrzałam na parę brązowych oczu.
- Nigdy tak nie rób - powiedział zmartwiony, ale również odrobinę przestraszony.
- Co? - powiedziałam, tak głupio jak tylko mogłam. On chyba myślał, że chce się zabić. Nie chciałam mówić teraz, o moich samobójczych myślach.
- Przestraszyłaś mnie - w końcu coś powiedział. W sumie.. dlaczego to powiedział? Czy dla niego nie byłoby lepiej, gdybym była martwa? Doszło do mnie, że cały czas jestem w jego ramionach. Uwolniłam się. Mogłam zauważyć, że Jason wolałby mnie tulić, ale ukrył to szybko.
- Musisz mi pomóc - powiedziałam nerwowo przygryzając wargę i czekając na jego decyzje.
- Okay - powiedział szybko, nawet chyba nie zdążył pomyśleć. Nie ukrywam, ździwiło mnie to odrobinę.
- Muszę zdobyć listę z każdym kryminalistą w tym mieście - wyraz jego twarzy natychmiast zamienił się na zmieszanie. Wiedziałam, że to go zdezorientowało, ale było to dla mnie bardzo ważne, pozatym nie wiedziałam czy Lindsay sobie poradzi, czy nie - proszę, tylko nie zadawaj pytań, naprawdę nie wiem co odpowiedzieć. Zrób to co mówię, Jason - błagałam go. Spojrzał na ziemię, by po chwili pokiwać głową w zgodzie. Przytuliłam go, nie przemyślając tego. Przestałam, kiedy zdałam sobie sprawę z tego co robię. Jason próbował ukryć uśmiech.
- Um, musze iść. Możemy się spotkać jutro, będziesz mógł mi dać listę o którą prosiłam - pokiwał głową i zanim mogłam odejść, chwycił moje ramie i przytulił do siebie.
- Cokolwiek robiłaś tak blisko krawędzi, obiecuję Ci, wszystko się będzie dobrze - próbował mnie przekonać. Wiedziałam, że teraz starał się być miły, by na końcu mnie zranić.
- Chciałam zbyt mocno, aby było dobrze. Wiem, że nigdy nie będzie, więc już nie chcę, by było lepiej - zapewniłam sama siebie, uwalniając się z jego uścisku. Spojrzałam na niego ostatni raz i odeszłam. Wyglądał na smutnego, ale nie zaniepokoiło to mnie za bardzo, moje myśli były zupełnie gdzieś indziej.
Jason's POV
Musiałem śledzić Jessice odkąd wyszła z domu. Jakaś kobieta odwiedziła ją kilka minut temu wcześniej i wygląda na to, że całkiem nieźle musiała ją wkurzyć, ponieważ chwilę później wyrzuciła ją z domu. Zaczęła iść chodnikiem. Poszedłem za nią, będąc bardzo ciekawy tego co ma zamiar zrobić. Musiałem się upewnić, że nie znajduję się zbyt blisko niej, żeby mnie nie zauważyła. Stała na szczycie wzgórza. Podszedłem bliżej, ale nadal odpowiednio daleko by być niezauważonym. Zbliżyła się do krawędzi. Wyglądało na to, że w dół, do oceanu jest jakieś pięćdziesiąt metrów. Gdyby upadła, byłaby martwa.
Zrobiła kolejny krok w stronę krawędzi i w tym momencie zdałem sobie sprawę co planowała zrobić. Biegłem w jej stronę, krzycząc
- Stój! - zaskoczyłem ją tym, przez co jej ciało odrobinę podskoczyło. Zanim mogła upaść, trzymałem ją w moich ramionach, odciągając ją od krawędzi. Co do cholery sobie myślała? Nie mogła się zabić. Obróciłem ją do siebie i teraz staliśmy patrząc sobie w oczy. Jej duże, niebieskie oczy były niesamowite. Zatraciłem się w nich.
Dopiero teraz zauważyłem siniaki na całej twarzy, to sprawiło, że stałem się smutny, myśląc kto mógł jej to zrobić. Obiecałem sobie, że znajdę osobę, która ją skrzywdziła, kopne tego kogoś w dupe.
- Nigdy tak nie rób! - powiedziałem zmartwiony. Nie wiedziałbym co zrobić, gdyby popełniła samobójstwo. Ona była tylko jedna, jedyna. Wiem, że to brzmi kiepsko, ale wiele dla mnie znaczy.
- Co ? - zapytała, odnosząc się do mojego zdania. Wyglądała, jakby nie wiedziała o czym mówię.
- Przestraszyłaś mnie - w końcu to powiedziałem, ale to prawda. Naprawdę, nie wiedziałbym co zrobić, gdyby zrobiła jeszcze jeden, pieprzony krok i spadła na dół.
Uwolniła się z mojego uścisku. Wolałbym trzymać ją i mieć pewność, że jest bezpieczna ze mną ale nie chciałem jej się bardziej narzucać.
- Musisz mi pomóc - powiedziała. Spojrzałem na nią i szybko wydukałem - Okay - w jej kierunku.
- Muszę zdobyć listę z każdym kryminalistą w tym mieście - natychmiast się zmieszałem. Do czego jej to jest potrzebne? Mam nadzieję, że nie chce się wpakować w kłopoty - proszę, tylko nie zadawaj pytań, naprawdę nie wiem co odpowiedzieć. Zrób to co mówię, Jason - błagała. Spojrzałem na ziemię, by po chwili pokiwać głową w zgodzie i wyszeptać ciche 'okay' znowu. Musiała być naprawdę szczęśliwa, przytulając mnie, wkrótce zdając sobie sprawę co robiła, oddalając się odemnie. Próbowałem ukryć uśmiech, ale to było trudne. Kocham kiedy robi coś takiego jak to.
- Um, muszę iść. Możemy się spotkać jutro, będziesz mógł mi dać listę o którą prosiłam - zapytała cicho. Pokiwałem głową i chwyciłem jej ramie zanim mogła odejść, przyciskając ją do siebie. Musiałem być pewny, że nie zrobi niczego głupiego. Słyszałem o jej ojcu, którego znalazła kiedy uciekła za pierwszym razem. Był w domu. Najwyraźniej popełnił samobójstwo. Nie chciałem, żeby zrobiła to co on i naprawdę nie chciałem skrzywdzić nikogo z jej rodziny. Nawet nie wiedziałem, że jej mama tam była, a jej brat to tylko wypadek. Zamierzał mi ją zabrać. Nie mogłem pozwolić, ale takie zdarzenie miało miejsce.
- Cokolwiek robiłaś tak blisko krawędzi, obiecuję Ci, wszystko się będzie dobrze - zapewniłem. Nie uwierzyła w ani jedno moje słowo. Tak bardzo bym chciał, żeby bardziej mi ufała. Wiem, że to nie jest proste, szczególnie kiedy jesteś porwana, ale zmieniłem się od tego czasu.
-Chciałam zbyt mocno, aby było dobrze. Wiem, że nigdy nie będzie, więc już nie chcę, by było lepiej - powiedziała. Mówiła prawdę i to złamało mi serce. Wydostała się z mojego uścisku, kiedy mówiła. Wyglądała jakby nie wierzyła, że kiedykolwiek może być lepiej. Dobrze, gdyby była ze mną, że byłoby o wiele lepiej. Mógłbym sprawić, że żyłaby w świecie, którego zdecydowanie jest warta. Spojrzała na mnie ostatni raz, po czym odeszła. Westchnąłem i również zacząłem iść.
____________________________
Macie rozdział, miał być dzisiaj wieczorem, ale miałam zadziwić Jasona i na 100% mi sie udało. Jason, ze mną się nie wygrywa ! Ha!
Uh, ciekawie, ciekawie. Co byście zrobili na jej miejscu ? W ogóle się nie spodziewałam, że ona może popełnić samobójstwo ! Jak myślicie co się zdarzy w następnym rozdziale ? Mogę tylko zdradzić, że następny pojawi się wkrótce (czyt. soon hahah)
Serdeczne pozdrowienia dla dwóch idiotów, których możecie obserwować już teraz:
@LW_JessicaPL - Jess
@LW_JasonPL - Jase
Miłego dnia kochani ! <3
Jak miałam znaleźć Jasona, kiedy nie miałam pojęcia gdzie znajdowała się jego kryjówka? Nie mogłam znieść kolejnego porwania. Chciałam tylko normalnie żyć. Czy proszę o zbyt wiele ? Myślę, że chyba tak.
- Ring.. Ring.. Ring.. - ktoś zadzwonił do drzwi.
Westchnęłam i poszłam otworzyć. Przedemną stała agentka Wilson. Byłam zaskoczona, faktem, że ją widzę, ale wpuściłam ją do środka. Zaraz po tym jak na mnie spojrzała, zaniemówiła. Spojrzałam na nią zmieszana, ponieważ nie miałam pojęcia o co chodzi.
- Co ci się stało ? - zapytała, z szokiem namalowanym na jej twarzy. Zaraz po tym jak zdałam sobie sprawę o co jej chodziło - oczywiście mówiła o siniaku i rozcięciu na mojej twarzy. Natychmiast zakryłam twarz rękoma.
-Nic takiego - skłamałam - Myślę, że powinnaś już iść - prawie wypchnęłam ją za drzwi mojego domu. Nie mogłam się pakować w jeszcze większe kłopoty. Jeśli dowie się, że byłam nadużywana, będzie mi zadawać mnóstwo pytań i wszystko stanie się większym gównem niż w rzeczywistości jest. Wilson chciała coś powiedzieć, ale zamknęłam jej drzwi przed nosem, zanim zdążyła wymówić słowo. Ciężko westchnęłam i próbowałam zachować moje myśli razem. Pierwszą rzecza jaką musiałam zrobić, to znalezienie Jasona, nawet jeśli nie chciałam widzieć jego twarzy. Nie chciałam, aby coś stało się Lindsay. Nie chciałam, żeby miała takie życie jak ja.
Chwyciłam telefon, kiedy zakładałam na siebie kurtkę. Upewniłam się, że Wilson odeszła i spokojnie mogłam wyjść z domu. Szłam wzdłuż chodnika, nie wiedząc co zrobić. To było beznadziejne. Nie miałam najmniejszej szansy, by znaleźć Jasona. Mógł być gdziekolwiek i co jeśli nawet nie będzie chciał mi pomóc? Przeszłam kilka ulic, aż dotarłam do wzgórza. Udało mi się wspiąć na górę. Na szczycie, miałam widok na cały ocean. Tuż przed moimi stopami było urwisko i jakieś pięćdziesiąt metrów w dół. Gdybym zrobiła jeszcze jeden krok, spadłabym na dół, prosto do oceanu. Czułam adrenaline we krwi. Nie zrobiłabym tego, chociaż wiedziałam jak bardzo chciałam to zrobić. Jednak nie mogłam tego zrobić Lindsay. Ona musi wrócić do domu. Moje myśli zostały przerwane. Usłyszałam jak ktoś do mnie krzyczy.
- Stój! - uh, znajomy głos. Przeżyłam niemały szok. Myślałam, że jestem tutaj sama. Przestraszyłam się i prawie przez to upadłam, ale poczułam silne ramina, otulające moja talię, ciągnąc mnie delikatnie w tył. Daleko od krawędzi. Krzyknęłam trochę, ale przestałam kiedy zobaczyłam, kim była ta osoba. Spojrzałam na parę brązowych oczu.
- Nigdy tak nie rób - powiedział zmartwiony, ale również odrobinę przestraszony.
- Co? - powiedziałam, tak głupio jak tylko mogłam. On chyba myślał, że chce się zabić. Nie chciałam mówić teraz, o moich samobójczych myślach.
- Przestraszyłaś mnie - w końcu coś powiedział. W sumie.. dlaczego to powiedział? Czy dla niego nie byłoby lepiej, gdybym była martwa? Doszło do mnie, że cały czas jestem w jego ramionach. Uwolniłam się. Mogłam zauważyć, że Jason wolałby mnie tulić, ale ukrył to szybko.
- Musisz mi pomóc - powiedziałam nerwowo przygryzając wargę i czekając na jego decyzje.
- Okay - powiedział szybko, nawet chyba nie zdążył pomyśleć. Nie ukrywam, ździwiło mnie to odrobinę.
- Muszę zdobyć listę z każdym kryminalistą w tym mieście - wyraz jego twarzy natychmiast zamienił się na zmieszanie. Wiedziałam, że to go zdezorientowało, ale było to dla mnie bardzo ważne, pozatym nie wiedziałam czy Lindsay sobie poradzi, czy nie - proszę, tylko nie zadawaj pytań, naprawdę nie wiem co odpowiedzieć. Zrób to co mówię, Jason - błagałam go. Spojrzał na ziemię, by po chwili pokiwać głową w zgodzie. Przytuliłam go, nie przemyślając tego. Przestałam, kiedy zdałam sobie sprawę z tego co robię. Jason próbował ukryć uśmiech.
- Um, musze iść. Możemy się spotkać jutro, będziesz mógł mi dać listę o którą prosiłam - pokiwał głową i zanim mogłam odejść, chwycił moje ramie i przytulił do siebie.
- Cokolwiek robiłaś tak blisko krawędzi, obiecuję Ci, wszystko się będzie dobrze - próbował mnie przekonać. Wiedziałam, że teraz starał się być miły, by na końcu mnie zranić.
- Chciałam zbyt mocno, aby było dobrze. Wiem, że nigdy nie będzie, więc już nie chcę, by było lepiej - zapewniłam sama siebie, uwalniając się z jego uścisku. Spojrzałam na niego ostatni raz i odeszłam. Wyglądał na smutnego, ale nie zaniepokoiło to mnie za bardzo, moje myśli były zupełnie gdzieś indziej.
Jason's POV
Musiałem śledzić Jessice odkąd wyszła z domu. Jakaś kobieta odwiedziła ją kilka minut temu wcześniej i wygląda na to, że całkiem nieźle musiała ją wkurzyć, ponieważ chwilę później wyrzuciła ją z domu. Zaczęła iść chodnikiem. Poszedłem za nią, będąc bardzo ciekawy tego co ma zamiar zrobić. Musiałem się upewnić, że nie znajduję się zbyt blisko niej, żeby mnie nie zauważyła. Stała na szczycie wzgórza. Podszedłem bliżej, ale nadal odpowiednio daleko by być niezauważonym. Zbliżyła się do krawędzi. Wyglądało na to, że w dół, do oceanu jest jakieś pięćdziesiąt metrów. Gdyby upadła, byłaby martwa.
Zrobiła kolejny krok w stronę krawędzi i w tym momencie zdałem sobie sprawę co planowała zrobić. Biegłem w jej stronę, krzycząc
- Stój! - zaskoczyłem ją tym, przez co jej ciało odrobinę podskoczyło. Zanim mogła upaść, trzymałem ją w moich ramionach, odciągając ją od krawędzi. Co do cholery sobie myślała? Nie mogła się zabić. Obróciłem ją do siebie i teraz staliśmy patrząc sobie w oczy. Jej duże, niebieskie oczy były niesamowite. Zatraciłem się w nich.
Dopiero teraz zauważyłem siniaki na całej twarzy, to sprawiło, że stałem się smutny, myśląc kto mógł jej to zrobić. Obiecałem sobie, że znajdę osobę, która ją skrzywdziła, kopne tego kogoś w dupe.
- Nigdy tak nie rób! - powiedziałem zmartwiony. Nie wiedziałbym co zrobić, gdyby popełniła samobójstwo. Ona była tylko jedna, jedyna. Wiem, że to brzmi kiepsko, ale wiele dla mnie znaczy.
- Co ? - zapytała, odnosząc się do mojego zdania. Wyglądała, jakby nie wiedziała o czym mówię.
- Przestraszyłaś mnie - w końcu to powiedziałem, ale to prawda. Naprawdę, nie wiedziałbym co zrobić, gdyby zrobiła jeszcze jeden, pieprzony krok i spadła na dół.
Uwolniła się z mojego uścisku. Wolałbym trzymać ją i mieć pewność, że jest bezpieczna ze mną ale nie chciałem jej się bardziej narzucać.
- Musisz mi pomóc - powiedziała. Spojrzałem na nią i szybko wydukałem - Okay - w jej kierunku.
- Muszę zdobyć listę z każdym kryminalistą w tym mieście - natychmiast się zmieszałem. Do czego jej to jest potrzebne? Mam nadzieję, że nie chce się wpakować w kłopoty - proszę, tylko nie zadawaj pytań, naprawdę nie wiem co odpowiedzieć. Zrób to co mówię, Jason - błagała. Spojrzałem na ziemię, by po chwili pokiwać głową w zgodzie i wyszeptać ciche 'okay' znowu. Musiała być naprawdę szczęśliwa, przytulając mnie, wkrótce zdając sobie sprawę co robiła, oddalając się odemnie. Próbowałem ukryć uśmiech, ale to było trudne. Kocham kiedy robi coś takiego jak to.
- Um, muszę iść. Możemy się spotkać jutro, będziesz mógł mi dać listę o którą prosiłam - zapytała cicho. Pokiwałem głową i chwyciłem jej ramie zanim mogła odejść, przyciskając ją do siebie. Musiałem być pewny, że nie zrobi niczego głupiego. Słyszałem o jej ojcu, którego znalazła kiedy uciekła za pierwszym razem. Był w domu. Najwyraźniej popełnił samobójstwo. Nie chciałem, żeby zrobiła to co on i naprawdę nie chciałem skrzywdzić nikogo z jej rodziny. Nawet nie wiedziałem, że jej mama tam była, a jej brat to tylko wypadek. Zamierzał mi ją zabrać. Nie mogłem pozwolić, ale takie zdarzenie miało miejsce.
- Cokolwiek robiłaś tak blisko krawędzi, obiecuję Ci, wszystko się będzie dobrze - zapewniłem. Nie uwierzyła w ani jedno moje słowo. Tak bardzo bym chciał, żeby bardziej mi ufała. Wiem, że to nie jest proste, szczególnie kiedy jesteś porwana, ale zmieniłem się od tego czasu.
-Chciałam zbyt mocno, aby było dobrze. Wiem, że nigdy nie będzie, więc już nie chcę, by było lepiej - powiedziała. Mówiła prawdę i to złamało mi serce. Wydostała się z mojego uścisku, kiedy mówiła. Wyglądała jakby nie wierzyła, że kiedykolwiek może być lepiej. Dobrze, gdyby była ze mną, że byłoby o wiele lepiej. Mógłbym sprawić, że żyłaby w świecie, którego zdecydowanie jest warta. Spojrzała na mnie ostatni raz, po czym odeszła. Westchnąłem i również zacząłem iść.
____________________________
Macie rozdział, miał być dzisiaj wieczorem, ale miałam zadziwić Jasona i na 100% mi sie udało. Jason, ze mną się nie wygrywa ! Ha!
Uh, ciekawie, ciekawie. Co byście zrobili na jej miejscu ? W ogóle się nie spodziewałam, że ona może popełnić samobójstwo ! Jak myślicie co się zdarzy w następnym rozdziale ? Mogę tylko zdradzić, że następny pojawi się wkrótce (czyt. soon hahah)
Serdeczne pozdrowienia dla dwóch idiotów, których możecie obserwować już teraz:
@LW_JessicaPL - Jess
@LW_JasonPL - Jase
Miłego dnia kochani ! <3
18 lip 2013
Rozdział 18
NOTKA POD ROZDZIAŁEM JEST WAŻNA <3
Jessica's POV
Jessica's POV
Zauważyłam wysokiego chłopaka w czapce, na którego wcześniej wpadłam. Przypatrzyłam się dokładniej, żeby zobaczyć jego twarz, i w jednej chwili moje ciało zesztywniało a serce przestało bić na kilka sekund.
"Jason" wyszeptałam sama do siebie. On również mnie zauważył i szczerze powiedziawszy, jedyne czego teraz chcę to uciec jak najdalej stąd, ale wiem, że nie mogę. Prędzej czy później i tak muszę się z nim skontaktować, jeśli mam odkryć gdzie jest jego kryjówka.
- Wszystko w porządku? - Lindsay zapytała mnie popijając swoją cole. Szybko przytaknęłam i spojrzałam na nią.
- Chyba pójdę już do domu, źle się czuje - wymyśliłam szybko jakąś wymówkę. Muszę się stąd wydostać. Myślałam, że to będzie proste, zwyczajnie z nim porozmawiać, ale kiedy go zobaczyłam, poczułam panikę. Z jakiegoś powodu, strasznie się go bałam. Oczywiście powinnam czuć strach, nawet jeśli nie wyglądał groźnie. Mogłam zauważyć, że Lindsay się o mnie martwi, ale przytaknęła tylko i mnie przytuliła. Nie musi się o mnie martwić, wszystko będzie ze mną dobrze. Mam nadzieję.
Chciałabym, żeby wszystko było ze mną w porządku.
Wyszłam z imprezy i skierowałam się do domu. Wiedziałam, że Jason idzie za mną, słyszałam jego kroki. Kiedy byłam już prawie w domu, ktoś chwycił mnie za ramię i zaciągnął do alejki. Napastnik odwrócił mnie do siebie tak, że mogła zobaczyć jego twarz. Było tu ciemno, ale nie na tyle, żebym nie mogła zobaczyć kim jest. Moje ręce trzęsły się odrobinę, ale na szczęście on tego nie zauważył. Kiedy popatrzył mi w oczy, jego ciało aż się napięło. Spojrzałam na niego zmieszana. O co mu chodzi?
Jason's POV
Jessica powiedziała coś do dziewczyny obok, która jak zgaduję była jej przyjaciółką. Ta przytaknęła tylko i pożegnały się poprzez uścisk. Jessica opuściła imprezę, i to była moja szansa na rozmowę, lub chociaż chwile przy niej. Szybko podążyłem za nią, dobrze wiedziała, że ją śledzę. Zaśmiałem się - mądra dziewczyna. Kiedy była już prawie w domu, musiałem coś zrobić zanim zniknie za drzwiami. Podszedłem do niej, chwyciłem jej ramię i pociągnąłem do jakiejś alejki. Było tu ciemno ale miałem to gdzieś. Odwróciłem ją przodem, żeby zobaczyć jej piękną twarz i od razu zesztywniałem. Miała popękane wargi, rozcięcie na jej policzku, i ledwie widzialny siniak ukryty pod makijażem.
Kto jej to zrobił? Wściekłość przeszła przez całe moje ciało, i mocniej zacisnąłem rękę na jej ramieniu. Zauważyłem ból w oczach Jessicy. Puściłem jej rękę, ale wciąż stałem w pozycji, z której nie miała szans na ucieczkę.
- Co to? - zapytałem, a ona spuściła wzrok. Podniosłem jej brodę tak, że patrzała na mnie. Zabijało mnie, widząc ją w takim stanie. Przekląłem się w duchu, że nie było mnie przy niej.
- To nic takiego - odpowiedziała szybko. Zaprzeczy wszystkiemu co się jej stało, ale ja i tak się dowiem, nie ważne co. Nikt nie powinien jej tak traktować!
- Kto Ci to zrobił? - zapytałem, próbując dowiedzieć się prawdy.
- Upadłam - westchnęła. Wiedziałem, że kłamie ale dlaczego? Oczywiste jest to, że nie upadła. To wygląda tak, jakby ktoś ją uderzył. Myśl o tym tylko wprawiła mnie w furię.
- Wiem, że kłamiesz - zacząłem - Ktokolwiek Ci to zrobił, nie zasługuje na Ciebie - zauważyłem, że była zmieszana przez sekundę, a następnie stała się zła.
- A co z Tobą Jason? Zapomniałeś już co mi zrobiłeś? Zrujnowałeś mi życie! Porwałeś mnie i zabiłeś moją rodzinę! Jeśli ktoś na mnie nie zasługuje, to TY! - krzyknęła. Moje serce pękło na milion kawałków przez to co powiedziała. Wiem, że to co zrobiłem było złe, ale nie potrafię bez niej żyć. Jeśli ona powinna z kimś być, to tylko ze mną.
- Wiem, że to co zrobiłem nie było w porządku, ale zrobiłem to dla twojego dobra - próbowałem ją jakoś przekonać. Spojrzała na mnie zaskoczona.
- Dla mojego dobra? - zapytała nie wierząc w to co własnie usłyszała. Przytaknąłem.
- To nie było dla mnie! Tylko dla Ciebie ! Wykorzystałeś mnie, żeby nie pójść do więzienia, a teraz mówisz, że zrobiłeś to dla mnie? Nigdy nie wybaczę Ci tego, co mi zrobiłeś! - warknęła. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Starałem się nie płakać, mimo że jestem twardy, mam też uczucia. Po prostu ją kocham.
Jessica's POV
Płakałam, mimo, że bardzo się starałam tego uniknąć. Strasznie trudno powiedzieć, to co się czuje.
- Proszę nie rób mi tego - powiedział Jason ze łzami w oczach. Byłam zdziwiona widząc go w takim stanie.
- Puść mnie Jason - powiedziałam spokojnie, mimo że w środku trzęsłam się ze strachu.
- Proszę, Jessica. Mogę Ci to wynagrodzić - błagał mnie. Odepchnęłam go tylko i odeszłam . Kiedy weszłam do domu, wyjęłam swój telefon i wybrałam numer. Przystawiłam komórkę do ucha i czekałam na odzew.
- Halo, tu agentka Wilson - usłyszałam znajomy głos.
- To ja, Jessica - próbowałam się uspokoić. Przez chwilę panowała cisza, ale później kobieta zabrała głos.
- Co się stało?
- Nie mogę tego zrobić - zaczęłam - To dla mnie za wiele. Nie mogę tego ciągnąć.
Po ostatnich słowach, zakończyłam połączenie. Zjechałam po ścianie na podłogę, schowałam głowę w dłoniach i pozwoliłam łzą płynąć.
Obudziłam się na podłodze, pewnie zasnęłam wczoraj. Podniosłam telefon, który właśnie zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz i zauważyła zdjęcie uśmiechniętej Lindsay. Nacisnęłam przycisk i przyłożyłam komórkę do ucha.
- Co tam Lind?- powiedziałam. Mój głos był lekko zachrypnięty, ponieważ dopiero wstałam.
- Jessica? - usłyszałam szloch mojej przyjaciółki. Bała się, ale czego?
- Co się dzieje? - zapytałam. Przez chwilę była cisza, słyszałam tylko jej oddech.
- Proszę, pomóż mi - szepnęła dziewczyna. Wstałam szybko z podłogi.
- Co się dzieje?
- Ktoś mnie... - zaczęła ale nagle przerwała. Usłyszałam, że jej telefon upada na ziemię, a następnie jej krzyk.
- Proszę, nie zabijaj mnie - Lindsay błagała jakąś osobę.
- Gdzie jesteś?! - próbowałam się czegoś dowiedzieć.
Beep, Beep, Beep...
Nie, nie, nie! To się nie dzieje naprawdę! Muszę znaleźć Lindsay, zanim będzie za późno. Ale jak mam to zrobić, skoro nie mam pojęcia kto ją porwał? Potrzebuję kogoś, kto zna każdego kryminalistę w mieście. Potrzebuję JASON'A.
-----------------------------------------------------------------------------------------
A teraz uwaga kilka ważnych spraw!
1. Bardzo, bardzo bardzo przepraszam, że nie dodałam rozdziału 16 <3 ale dziękuje z całego serca Wiktorii <3 za to, że zrobiła to za mnie.
2. Huhuhuhh porobiło się w tym opowiadaniu !
3. Chyba najważniejsze! Mamy rocznicę! 2 miesiące istnieje już ten blog!!
W tym czasie pojawiło się
18 rozdziałów, 387 komentarzy, i 32 901 wyświetleń !!!
Blog ma również 18 obserwujących ( możecie do nich dołączyć <3 na samym spodzie bloga)
4. Chciałbym wam bardzo podziękować, za to że czytacie, i komentujecie, to naprawdę motywuje myślę że Wiktoria się ze mną zgadza <3 KOCHAMY WAS.
5. Zaobserwujcie polskie role-playery naszych bohaterów:
Jessica: @LW_JessicaPL
Jason: @LW_JasonPL
6. Zdjęcia Lindsay i Jake'a znajdziecie w zakładce "bohaterowie"
KOCHAM WAS - PAULINA <3
17 lip 2013
Rozdział 17
Bądźcie tak mili i przeczytajcie notkę pod rozdziałem ! :)
Jessica's povByłam sama w domu, gdy na dworze robiło się ciemno. Spojrzałam na zegar, już prawie dziewiętnasta. Miałam się spotkać z Lindsay o dwudziestej. Miałyśmy zamiar iść na karnawał, który dzisiał miał się rozpocząć. Na początku nie chciałam sie tam pojawić, ale w każdym razie przekonała mnie by iść. Zawsze tak robiła. Poszłam do sypialni i zmieniłam ciuchy. Zakręciłam moje długie, brązowe włosy. Grzywkę spięłam z tyłu, przypinając białą kokardkę. Nałożyłam make-up. Kiedy skończyłam, spojrzałam na siebie w lustro.Właściwie nie mogłam się doczekać, dzisiejszego wieczoru. Przerwał mi dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć i zobaczyłam Jake's stojącego naprzeciw mnie. Jego oczy wypełnione były wściekłością. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu, ze strachu. Myślę, że muszę wam powiedzieć kim jest Jake. Jest moim chłopakiem i wiem, że teraz sobie myślisz "Co do cholery?". Więc, spotkałam go na imprezie, na którą Lindsay mnie zaprosiła. To był również ostatni dzień, na którym zobaczyłam sami wiecie kogo. To byłoby kiepskie do powiedzenia, że zmienił moje życie, więc nie mam zamiaru tego mówić, ale mogę powiedzieć, że go kocham.
- Um, hej Jake - powiedziałam do niego. Wszedł do mieszkania, stanął obok mnie, nie mówiąc ani słowa - Czy coś jest nie tak ? - zapytałam przerażona. Zamknęłam drzwi i poszłam za nim do salonu.
- Wiesz co słyszałem ? - prawie krzyknął. Cofnęłam się ze strachu przed nim. Potrząsnęłam głową, jako odpowiedź - Że mnie oszukujesz - krzyknął, na co wyrzuciłam ręce w górę, jako odpowiedź. Czy on mnie właśnie oskarżył o oszukiwanie go ? Wiedział, że nie jestem w stanie tego zrobić.
- Nie, nigdy bym tego nie zrobiła. Wyjaśniłam mu, próbując go uspokoić, ale nie udało mi się to. Wydawało mi się, że jest coraz bardziej rozzłoszczony - i nawet jeślibym to zrobiła, to byłaby jakaś różnica ? Ty robisz to przecież przez cały czas.. - upss, wygadałam się. Kiedy słowa uciekły z moich niewypażonych ust, natychmiast tego pożałowałam. Jake uniósł swoją pięść, uderzając mnie. Łzy chciały spłynąć po mojej twarzy, ale nie mogłabym pozwalić by to zobaczył. To nie pierwszy raz, jak mnie uderzył czy oskarżył. Cały czas mnie nadużywa i pewnie teraz zastanawiacie się, jak mogę kochać kogoś kto mi to robi. I tak właściwie, to nie mam pojęcia dlaczego, może to dlatego, że jest jeszcze ten czas kiedy jest najsłodszym chłopakiem, to sprawia, że zapominam wszystko co mi zrobił. Część mnie nienawidzi siebie za bycie z nim razem, bo przed tym jak go poznałam, obiacałam sobie, że będę żyć bez przemocy. Dobrze że, to skończyło się dobrze - czujesz ten sarkazm ? Marzę, o tym aby stał się tą samą osobą, którą był wtedy, kiedy go poznałam. Sprawiał, że byłam naprawdę szczęśliwa. Oczywiście, teraz też sprawia, że jestem szczęśliwa, kiedy mnie nie nadużywa.
- Patrz na mnie kiedy do Ciebie mówię, suko! - krzyknął i uderzył mnie w policzek. Skrzywiłam się kiedy to zrobił. Widziałam jego uśmieszek, więc zatrzymałam moje łzy. Spojrzałam na niego ze strachem. Wiedział, że się go boję, więc podszedł do mnie kilka kroków, co równało się z moim cofnięciem. Znowu uniósł swoję rękę i mnie uderzył. Ale to nie był raz, zrobił to kilka razy aż osunęłam się i leżałam na podłodze. Myślałam, że skończył, kiedy zaczął kopać mnie w brzuch. Wiedziałam, że nie odpuści, już wcześniej. Obraz mi się zamazł, a dźwięk stawał się coraz bardziej cichy. Wszystko stało się ciemne.
Otworzyłam powoli oczy i próbowałam wstać, ale poczułam ukłucie w brzuchu. Usiadłam i podniosłam bluzkę. Wstrzymałam oddech, kiedy zobaczyłam ogromnego siniaka, formującego się nie moim brzuchu. Spuściłam materiał w dół, aby to zasłonić i wstałam po kilku minutach. Poszłam do łazienki i spojrzałam na siebie w lustrze. Łzy spłynęły po moim policzku, kiedy moje spojrzenie spotkało się z odbiciem lustrzanym. Nigdy nie pobił mnie aż tak bardzo. Miałam podbite oko, siniak blisko mojego lewego policzka, popękane usta i rozcięcie na moim prawym policzku. Na szczęście tylko rana na prawym policzku odrobinę krwawiła. Oczyściłam rany i zmyłam make-up. Zrobiłam go na nowo, zakrywając siniaki, nie mogąc nic zrobić z rozcięciem. Spojrzałam na zegarek, na nadgarstku. Oh, była dziewiętnasta pięćdziesiąt pięć. Uh, byłam nieprzytomna tak długo ? Zeszłam na dół i szybko założyłam buty. Spojrzałam ostatni raz w lustro, by być pewna, że nikt nie zobaczy moich sianików i wyszłam z domu.
Karnawał nie odbywał się daleko od mojego miejsca zamieszkania. To był naprawdę ogromny wysiłek z mojej strony, ponieważ nadal mnie bolał brzuch, ale byłam wdzięczna, że było to blisko mojego domu. Kiedy dotarłam na miejsce, wyciągnęłam telefon z kieszeni. Chciałam zadzwonić do Lindsay, kiedy poczułam rękę na ramieniu. Wzdrygnęłam się na ten dotyk i szybko obróciłam się, by zobaczyć kto stał za mną.
- Uspokój się to tylko ja - Lindsay powiedziała wesoło.
- Przepraszam, myślałam, że to ktoś inny - wymamrotałam. Spojrzała na mnie przerażona i powiedziała - Brałaś udział w walce czy w czymś tego rodzaju ? - zdawałam sobie sprawe, że mogła oczywiście zobaczyć popękane usta i rozcięcie, wiec szybko starałam się wymyślić coś na usprawiedliwienie. Nie chciałam, żeby wiedziała, że mój chłopak mnie wykorzystuje. Oszalałaby gdyby się dowiedziała, tak samo Jake. Byłam pewna, że chciałby mnie zabić albo bił by mnie, aż bym nie była w stanie powiedzieć komukolwiek.
- Upadłam - skłamałam. Mogła zobaczyć, że skłamałam, więc szybko zmieniłam temat, to nie było przyjemne rozmawiać z nią o tym - Chodźmy czego spróbować - powiedziałam, na co pokiwała głową i podążyła za mną. Było tam mnóstwo ludzi, więc kiedy Lindsay spotkała kogoś znajomego, powiedziałam jej, że idę po drinki. Nie chciałam stać niezręcznie obok niej, kiedy rozmawiała z kimś, kogo nie znałam. Kupiłam dietetyczną colę i wróciłam do miejsca, gdzie zostawiłam Lindsay. Nie było jej tam, więc zaczęłam jej szukać, wtedy weszłam w jakiegoś kolesia. Szybko przeprosiłam, za moją nieuwagę i nie patrząc dalej na tą osobę, kontynuowałam poszukiwanie swojej koleżanki. Ale bycie ciekawą osobą, jaką jestem ja, obróciłam moją głowę i zobaczyłam wysoką osobę z brązowymi włosami, zakrytymi full-cap'em. Na Boga, przypominał mi kogoś, nie mogłam sobie przypomnieć kogo, nie patrząc na jego twarz. Wyrzuciłam myśli z głowy i wróciłam do poszukiwania Lindsay.
Jason's pov
Siedziałem na kanapie, czekając na swoich kumpli, Justin'a i Tyler'a. Byli ze mną w gangu, który założyliśmy zaraz po.. uhm, więc, założyliśmy go zaraz po tym jak ostatni raz widziałem Jassice. O Boże, tęsknię za nią, ale pewnego dnia będzie moja, to napewno. To również trzyma mnie przy życiu, ale musiałem pozwolić jej uciec, zaraz po tym jak Alex próbował ją zabić. Nie mogłem mu pozwolić by ją zabił. Nieważne co, nienawidziłem myśli, że nie będę mógł być z nią razem, nie mogłem po prostu pozwolić to zrobić. To byłoby straszne. Zaraz po tym jak Jessica uciekła, uspokoiłem Alexa. On również był w gangu, dlatego nie mogłem wziąć Jessici ze sobą, do mojej kryjówki. Mogłem ją tylko obserwować. Zabijało mnie to, jak rozmawiała z innymi, kiedy ja nie mogłem. A najgorsze było to, kiedy rozmawiała z facetami. Chciałem im rozwalić łeb, roztrzaskując tym o ściane. Nie sądzę, że miała chłopaka. To złamałoby moje serce, ponieważ ona jest moja. Nie mogłem obserwować jej cały czas, nawet jeśli bardzo chciałem. Miałem swoją pracę. Musiałem jakoś zdobyć pieniądze. Mój gang często bombardował różne miejsca dla pieniędzy, a czasami nawet zabijaliśmy inne gangi dla kasy. Justin i Tyler nadal wierzą w tą głupią bajkę o tym, że Jassica była moją dziewczyną i teraz leży w grobie, martwa. Nie mogłem im powiedzieć, że pozwoliłem jej uciec, dlatego powiedziałem, że Alex ją zabił. To najlepsze dla nas wszystkich. Idziemy na dzisiejszy karnawał. Mam nadzieję, że nie napotkamy nigdzie Jessici. Z wielką chęcią bym ją spotkał, ale nie w towarzystwie chłopaków. Dzięki Bogu, Alex nie idzie na dzisiejszą imprezę. Powiedział, że musi coś, z kimś ustalić i wróci dopiero jutro.
- Hej Jason - usłyszałem jak Justin mnie woła. Założyliśmy okulary przeciwsłoneczne i full-cap'y, żeby nikt nas nie rozpoznał. W sumie, byliby martwi, zanim mogliby komukolwiek powiedzieć. Powoli wstałem z kanapy.
- Co tam ? - zapytałem ich - Nasz cel powinien pojawić się o dwudziestej pierwszej na imprezie - Tyler odezwał się, na co pokiwałem głową i zacząłem iść. Naszym celem są dwaj członkowie gangu, trzeciego pod względę poszukiwania w mieście. Nie wiele ludzi wiedziało o naszym gangu, dlatego nikt nas nie oskarża o morderstwa.. Myślę, że kilkoro ludzi z FBI dostrzegło nas, ale jak mieliby nas złapać ? Oni nie myślą, więc jak kiedykolwiek mieliby nas wsadzić do więzienia? Nie są wystarczająco przebiegli.
Była dwudziesta pięćdziesiąt pięć, wiec za jakieś pięć minut nasz cel powinien się zjawić. Chodziłem sobie po alei, na której działa się cała impreza. Zostałem wyciągnięty z moich myśli, przez osobe, która we mnie uderzyła. Ujrzałem znajomą postać i usłyszałem, damski głos, który zaczął przepraszać. Oddaliła się odemnie, spojrzałem na nią, ale mogłem ujrzeć tylko jej plecy. Wyglądała znajomo, miała długie, brązowe włosy, ale musiałbym ujrzeć jej twarz, żeby zobaczyć kim ona jest. Nawet jeśli bardzo bym chciał się dowiedzieć kim ona jest, miałem prace do wykonania. Obróciłem się i zacząłem iść.
Czekałem w alejce, blisko imprezy, ale wystarczajaco daleko, żeby nikt mnie nie zobaczył. Czekałem sam na Tyler'a i Justin'a. Przypuszczam, że poszli po tych kolesi, żeby ich tu przyprowadzić. Musiałem poczekać kilka minut, aż zobaczyłem ich i dwóch kolesi za nimi. Obydwoje trzymali broń, więc nasz cel nie byłby w stanie się wydostać. Wyciągnąłem pistolet z kieszeni i wymierzyłem w nich.
- Czego chcesz ? - jeden z nich zapytał. Zaśmiałem się na to pytanie. Nie chciałem marnować swojego cennego czasu, który mi zabierali. Na końcu i tak będą gryźć ziemie.
- To nie ma znaczenia - odpowiedziałem i pociągnąłem za spust.
Wróciliśmy na karnawał. Ciała były schowane w alejce, więc na długo nikt ich nie znajdzie.
- Idziemy po drinki, chcesz jednego ? - pokiwałem głową i pozwoliłem im się oddalić. Wyciągnąłem mój telefon i napisałem wiadomość do kilku ludzi, zanim schowałem urządzenie na powrót do kieszeni. Spojrzałem w prawo, a moje oczy spotkały parę niebieskich oczu. Osoba ta, stała tylko kilka metrów odemnie i najwidoczniej widziała mnie też. Natychmiast ją rozpoznałem.
- Jessica - wyszeptałem do siebie.
__________________________
Gooorąco na końcu, nie sądzicie ? Jak myślicie co się stanie w następnym rozdziale ? Co sądzicie o chłopaku Jess ?
Na twitterze pojawiły się konta głównych bohaterów:
Jessica @LW_JessicaPL
Jason: @LW_JasonPL
Możecie im zadawać pytania i czytać ich rozmowy!
Tymczasem, miłego dnia ! :) Xxx
15 lip 2013
Rozdział 16
Jessica's pov
Jason spojrzał na mnie zaskoczony, przez to co właśnie powiedziałam. Dobrze, ja również jestem zaskoczona, poczułam coś na rodzaj ulgi, on o tym wiedział. Spodziewałam się, że uderzy mnie, zaraz po tym co wyznałam, ale zamiast tego on tylko stał i patrzył na mnie. Czekałam aż wreszcie coś powie, niecierpliwiąc się.
- Powiesz coś ? - zapytałam, próbując odrobinę zażartować.
- Tak - skinął, uśmiechając się - Ja tylko.. nigdy nie wiedziałem jak się naprawdę czujesz - powiedział ostatnie zdanie trochę poważniej. Wyglądał, jakby poczuł się źle z mojego powodu. Mam nadzieję, że żałuje tego co mi zrobił.
- Robię te rzeczy dla Ciebie, ponieważ Cię kocham i nie chciałbym Cię stracić - nagle wyrzucił z siebie. Nadal trzymał moje ramie, więc nie mogłam nawet spróbować uciec.
- Gdybyś mnie kochał, nigdy byś mi czegoś takiego nie zrobił - powiedziałam, patrząc bezpośrednio w jego czekoladowe oczy. Nie mogłam odczytać wyrazu jego twarzy i to mnie strasznie denerwowało, bo w każdej chwili mógł mnie uderzyć.
- Chcę tylko wrócić do domu - westchnęłam.
- Twój dom jest ze mną Jessica - zaprotestował.
- Nie, nie jest Jason - zaczęłam - dom jest wtedy kiedy czujesz się bezpiecznie i chcesz w nim przebywać. To nie jest coś co czuję, kiedy jestem z tobą. Nie czuję się bezpieczna, będąc blisko Ciebie, a najgorsze jest to, że ty myślisz, że tak właśnie jest - Jason spojrzał na ziemie, ale po chwili podniósł głowę. Jego oczy rozszerzyły się niebezpiecznie. Spojrzałam na niego zmieszana, gdy przybliżył mnie do siebie, w geście obrony. Obróciłam się by zobaczyć, co go tak zaciekawiło. Kilka metrów dalej stał Alex. Uścisk Jasona wzmocnił się, kiedy spojrzał na swojego brata. Myślałam, że on był w więzieniu. Czyżby uciekł ?
- Co ty tutaj robisz ? - zapytał. Jego oczy płonęły z wściekłości na zmiane z zaniepokojeniem.
- Nie jesteś szczęśliwy, że mnie widzisz ? - powiedział, podchodząc trochę bliżej nas.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - Alex zaśmiał sie na komentarz Jasona.
- Wiesz, dlaczego tutaj jestem - zaczął - Jestem tutaj przez nią - zaniemówiłam, na ostatnią część. Co on tutaj robi ? Jak to przezemnie ? Dlaczego się tak zachowuje ?
- Nie mówisz poważnie - Jason powiedział, zasłaniając mnie swoim ciałem, by powstrzymać Alexa od wszystkiego co chciał mi zrobić - biegnij tak szybko jak możesz, jeśli nie będzie patrzył i nie oglądaj się za siebie - wyszeptał do mnie, tak by jego brat tego nie usłyszał.
- Jason nieważne czy tego chcesz, czy nie.. wiesz, że ona jest skazana na śmierć - zaśmiał się. Nie mogłam oddychać, ale starałam się uspokoić, by widzieć czy Alex nadal patrzy.
- Ona nie umrze - warknął na Alexa. Zaśmiał się, opuszczając głowę w dół. To była moja szansa na ucieczke. Jason nie trzymał już mnie, więc byłam wolna. Zaczęłam biec przed siebie. Słyszałam jak Alex przeklina i coś krzyczy. Byłam zbyt zajęta i przestraszona by myśleć teraz o tym. Chciałam być teraz daleko stąd. Adrenalina wrzała, sprawiając że biegłam jeszcze szybciej. Kilka sekund później znalazłam krzaki, w których się schowałam, sprawdzając czy napewno nikt mnie nie widzi. Próbowałam się uspokoić i zacząć normalnie oddychać. Modliłam się do Boga, żeby nikt mnie nie usłyszał.
Dwie sylwetki pojawiły się przed moją 'kryjówką'. Zakryłam usta ręką i starałam się ciszej oddychać. Księżyc świecił na obydwie osoby. Szybko rozpoznałam znajome twarze.
- Zapomnij o niej - Jason powiedział - nie jest tego warta - czułam jak moje serce łamie się na kilka tysięcy kawałeczków, na słowa Jasona. Nawet nie wiedziałam, dlaczego tak się czułam. Powinnam być zadowolona, z tego, że to powiedział. Powinnam ?
- Nie uciekła daleko - Alex odpowiedział po chwili.
- Uspokój się Alex - zaczął - myślę, że dostała już swoją lekcje. Nie powie nic policji, bo wie co się stanie - spojrzał w moją stronę, nie zauważył mnie.
- Chodźmy - powiedział ze złością w stonę Jasona. Odeszli. Byłam zbyt przestraszona, więc zostałam w tej samej pozycji. Czekając, aż nie będę ich słyszeć. Powoli zaczęłam wychodzić z tymczasowej kryjówki. Rozprostowując nogi. Dosłownie, słyszałam ich przez cały czas. Dźwięki jakby ktoś chodził, ale odwracając się nie było nikogo. Chciałam się tylko stąd wydostać. Byłam naprawdę zaniepokojona, tym co się teraz stało. Dlaczego Jason pozwolił mi odejść ? Może mówił prawdę o tym, że mnie kocha.. Ale później powiedział, że nie jestem tego warta. Mam na myśli.. przecież przezemnie ich aresztowali, więc dlaczego Jason nie chciał mnie zabić ? Bycie w więzieniu nie sprawiło, że chce mnie zabić ? Albo sprawiło ?
Szłam tak szybko, jak tylko pozwalały mi na to nogi, będąc jednocześnie bardzo cicho. Usłyszłam kroki za mną, ale ignorowałam je, sądząc że wyobraźnia płata mi figle. Nagle poczułam, jak coś obraca mnie za włosy. Spojrzałam na tą osobę. Przedemną stał Alex, uśmiechając się.
- Naprawde myślałaś, że uda Ci się uciec ? - powiedział swoim niskim głosem. Spojrzałam za niego, w stronę Jasona. Szukając od niego obrony. Alex puścił moje włosy, natychmiast kierując we mnie pistolet. Nie śmiałam się ruszyć, więc stałam tam, gdzie mnie zatrzymał.
- Alex nie rób tego - słyszłam krzyk Jasona. Podszedł kilka kroków.
- Jeśli jej nie zabijemy, znowu wsadzi nas do więzienia - odpowiedział, na jego słowa. Jego palce były gotowe pociągnąć za spust. Dzisiaj umrę, to postanowione. Mój oddech przyśpieszył, czułam się jakbym zaraz miała dostac ataku paniki. Nagle wszystko zwolniło. Jason podbiegł do Alexa i popchnął go na ziemię, sprawiając, że broń wypadła mu z ręki. Podniosłam ją, obydwoje na mnie spojrzeli.
- Nie idźcie za mną albo strzelę. Nie żartuję - ostrzegłam, cofając się, kiedy byli poza zasięgiem mojego wzroku, zaczęłam biec.
___________________________________________
Dzwonek do drzwi zadzwonił. Westchnęłam, kierując się w kierunku wyjścia. Spojrzałam przez małe okno, znajdujące się obok drzwi. Wysoki facet i kobieta stali przedemną. Wyglądali na zniecierpliwionych. Jak tylko otworzyłam, przeszli obok mnie, wchodząc do domu. Spojrzałam na nich zmieszana, co zauważyli, bo kobieta natychmiast zaczęła mówić.
- Przepraszamy za najście, ale to ważne - zaczęła - Jestem agentką FBI, nazywam się Wilson, a to mój partner, agent Jackson - powiedziała, pokazując mi dokument z jej zdjęciem. Skinęłam. Patrzyłam na nich, czekając na wyjaśnienia.
- Jesteśmy tutaj z powodu Jasona McCanna - powiedziała z powagą w głosie. Moje ciało zamarło na dźwięk jego imienia. Minęło kilka miesięcy, od kiedy ostatni raz go widziałam.
FLASHBACK
- Nie, nie idę na tą imprezę - powiedziałam do telefonu, dolewając mleka do kawy.
- No proszę Jessica. Nie chcę być tam sama, a ty potrzebujesz wyjść wreszcie z domu - Lindsay błagała po raz setny tego dnia.
- Dobrze, pójdę - westchnęłam, poddając się. Nie zwracałam uwagi co mówiła dalej. Nie spałam zeszłej nocy, więc byłam bardzo zmęczona. Musiałam napić się kawy, aby utrzymać się na nogach. Teraz możesz się zastanawiać kim jest Lindsay. Kiedy wróciłam do domu po ucieczce, zrezygnowałam z college'u, bo byłam zbyt wyczerpana. Zamiast tego zaczęłam swoją pracę w Starbucks'ie, tam poznałam Lindsay i zaprzyjaźniłyśmy się. Nie wiedziała o mojej przeszłości. Wiedziała tylko, że jestem sama i nie mam żadnej rodziny.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz ? - Lindsay powiedziała, przywracając mnie do rzeczywistości.
- Nie, przepraszam. Jestem bardzo zmęczona, nie spałam zeszłej nocy.
- Miałaś znowu zły sen ? - zapytała w tym samym momencie, gdy usłyszałam hałas, dochodzący z mojej sypialni. Moje ciało zamarło na sekunde, aż usłyszałam glos Lindsay w słuchawce.
- Jesteś tam ?
- Tak - zaczęłam - słuchaj Lindsay, muszę iść. Zobaczymy się na imprezie - na chwilę zapadła cisza, po czym powiedziała 'pa' i rozłączyła się. Włożyłam telefon do kieszeni i wzięłam kij bejsbolowy, który stał obok drzwi. Podniosłam go, by być przygotowana na ewentualne uderzenie. Poszłam do sypialni, powoli otworzyłam drzwi. Wspomnienia powróciły do dnia, w którym zostałam porwana. Kiedy drzwi były całkowicie otwarte, zrobiłam krok do przodu. Okno było otwarte i jakaś ciemna postać stała za zasłoną. Spojrzała na mnie i szybko skoczyła, uciekając. Zamknęłam szybko okno i rozejrzałam się po pokoju. Jakaś kartka leżała na moim łóżku. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam co było na niej napisane.
"Gdybyś mnie kiedykolwiek potrzebowała, zawsze będę w pobliżu - J"
Czytałam te słowa, w kółko i w kółko aż nie wyszłam do kuchni i podarłam kartkę na kilka części, wrzucając ją do śmietnika. Dokładnie wiedziałam kto to był. Rozpoznałam pismo, za pierwszym razem, odczytują notatkę. To był Jason. To musiał być on.
End of flashback
- Co z nim ? - zapytałam, zmieniając nogę z jednej na drugą. Wilson odkaszlnęła zanim odpowiedziała.
- Wrócił do miasta i planuje coś niebezpiecznego. Dlatego musimy wiedzieć gdzie się ukrywa. Tu jest twoja rola, musisz zrobyć zaufanie Jasona i sprawić by pokazał Ci gdzie zamieszkuje - po cholere on tutaj wracał ? Wolałabym jednak nie wiedzieć..
- Dlaczego ja ? - zapytałam.
- Wiemy, że Jason się z tobą kontaktował, więc świetnie się do tego nadajesz - wyjaśniła. Nie chciałam być w pobliżu Jasona ani z nim rozmawiać.
- Nic o tym nie wiem - powiedziałam powoli
- Wiesz, że jeśli się zgodzisz, nie będziesz w nic wplątana.
- Nie sądzę, abyście znali Jasona. Jeśli on czegoś chce, to zrobi wszystko by to zdobyć - powiedziałam, próbując sprawić by zrozumieli. Co nie było łatwym zadaniem.
- W porządku, jeśli nie chcesz - powiedziała. Stałam chwilę, myśląc o tym. Otworzyłam buzię i powiedziałam - zrobię to.
_____________________
Drama na koniec. Co o tym sądzicie ? Jak myślicie co się stanie w następnym rozdziale ?
Kolejny pojawi się wkrótce, pisząc wkrótce mam na myśli niespodziewanie, ale szybko, oczekujcie informacji <3
Ponadto chciałabym was zaprosić na: http://blood-makes-me-feel-better.blogspot.com/ <3
Tymczasem miłej nocy :) Xxxx
Jason spojrzał na mnie zaskoczony, przez to co właśnie powiedziałam. Dobrze, ja również jestem zaskoczona, poczułam coś na rodzaj ulgi, on o tym wiedział. Spodziewałam się, że uderzy mnie, zaraz po tym co wyznałam, ale zamiast tego on tylko stał i patrzył na mnie. Czekałam aż wreszcie coś powie, niecierpliwiąc się.
- Powiesz coś ? - zapytałam, próbując odrobinę zażartować.
- Tak - skinął, uśmiechając się - Ja tylko.. nigdy nie wiedziałem jak się naprawdę czujesz - powiedział ostatnie zdanie trochę poważniej. Wyglądał, jakby poczuł się źle z mojego powodu. Mam nadzieję, że żałuje tego co mi zrobił.
- Robię te rzeczy dla Ciebie, ponieważ Cię kocham i nie chciałbym Cię stracić - nagle wyrzucił z siebie. Nadal trzymał moje ramie, więc nie mogłam nawet spróbować uciec.
- Gdybyś mnie kochał, nigdy byś mi czegoś takiego nie zrobił - powiedziałam, patrząc bezpośrednio w jego czekoladowe oczy. Nie mogłam odczytać wyrazu jego twarzy i to mnie strasznie denerwowało, bo w każdej chwili mógł mnie uderzyć.
- Chcę tylko wrócić do domu - westchnęłam.
- Twój dom jest ze mną Jessica - zaprotestował.
- Nie, nie jest Jason - zaczęłam - dom jest wtedy kiedy czujesz się bezpiecznie i chcesz w nim przebywać. To nie jest coś co czuję, kiedy jestem z tobą. Nie czuję się bezpieczna, będąc blisko Ciebie, a najgorsze jest to, że ty myślisz, że tak właśnie jest - Jason spojrzał na ziemie, ale po chwili podniósł głowę. Jego oczy rozszerzyły się niebezpiecznie. Spojrzałam na niego zmieszana, gdy przybliżył mnie do siebie, w geście obrony. Obróciłam się by zobaczyć, co go tak zaciekawiło. Kilka metrów dalej stał Alex. Uścisk Jasona wzmocnił się, kiedy spojrzał na swojego brata. Myślałam, że on był w więzieniu. Czyżby uciekł ?
- Co ty tutaj robisz ? - zapytał. Jego oczy płonęły z wściekłości na zmiane z zaniepokojeniem.
- Nie jesteś szczęśliwy, że mnie widzisz ? - powiedział, podchodząc trochę bliżej nas.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - Alex zaśmiał sie na komentarz Jasona.
- Wiesz, dlaczego tutaj jestem - zaczął - Jestem tutaj przez nią - zaniemówiłam, na ostatnią część. Co on tutaj robi ? Jak to przezemnie ? Dlaczego się tak zachowuje ?
- Nie mówisz poważnie - Jason powiedział, zasłaniając mnie swoim ciałem, by powstrzymać Alexa od wszystkiego co chciał mi zrobić - biegnij tak szybko jak możesz, jeśli nie będzie patrzył i nie oglądaj się za siebie - wyszeptał do mnie, tak by jego brat tego nie usłyszał.
- Jason nieważne czy tego chcesz, czy nie.. wiesz, że ona jest skazana na śmierć - zaśmiał się. Nie mogłam oddychać, ale starałam się uspokoić, by widzieć czy Alex nadal patrzy.
- Ona nie umrze - warknął na Alexa. Zaśmiał się, opuszczając głowę w dół. To była moja szansa na ucieczke. Jason nie trzymał już mnie, więc byłam wolna. Zaczęłam biec przed siebie. Słyszałam jak Alex przeklina i coś krzyczy. Byłam zbyt zajęta i przestraszona by myśleć teraz o tym. Chciałam być teraz daleko stąd. Adrenalina wrzała, sprawiając że biegłam jeszcze szybciej. Kilka sekund później znalazłam krzaki, w których się schowałam, sprawdzając czy napewno nikt mnie nie widzi. Próbowałam się uspokoić i zacząć normalnie oddychać. Modliłam się do Boga, żeby nikt mnie nie usłyszał.
Dwie sylwetki pojawiły się przed moją 'kryjówką'. Zakryłam usta ręką i starałam się ciszej oddychać. Księżyc świecił na obydwie osoby. Szybko rozpoznałam znajome twarze.
- Zapomnij o niej - Jason powiedział - nie jest tego warta - czułam jak moje serce łamie się na kilka tysięcy kawałeczków, na słowa Jasona. Nawet nie wiedziałam, dlaczego tak się czułam. Powinnam być zadowolona, z tego, że to powiedział. Powinnam ?
- Nie uciekła daleko - Alex odpowiedział po chwili.
- Uspokój się Alex - zaczął - myślę, że dostała już swoją lekcje. Nie powie nic policji, bo wie co się stanie - spojrzał w moją stronę, nie zauważył mnie.
- Chodźmy - powiedział ze złością w stonę Jasona. Odeszli. Byłam zbyt przestraszona, więc zostałam w tej samej pozycji. Czekając, aż nie będę ich słyszeć. Powoli zaczęłam wychodzić z tymczasowej kryjówki. Rozprostowując nogi. Dosłownie, słyszałam ich przez cały czas. Dźwięki jakby ktoś chodził, ale odwracając się nie było nikogo. Chciałam się tylko stąd wydostać. Byłam naprawdę zaniepokojona, tym co się teraz stało. Dlaczego Jason pozwolił mi odejść ? Może mówił prawdę o tym, że mnie kocha.. Ale później powiedział, że nie jestem tego warta. Mam na myśli.. przecież przezemnie ich aresztowali, więc dlaczego Jason nie chciał mnie zabić ? Bycie w więzieniu nie sprawiło, że chce mnie zabić ? Albo sprawiło ?
Szłam tak szybko, jak tylko pozwalały mi na to nogi, będąc jednocześnie bardzo cicho. Usłyszłam kroki za mną, ale ignorowałam je, sądząc że wyobraźnia płata mi figle. Nagle poczułam, jak coś obraca mnie za włosy. Spojrzałam na tą osobę. Przedemną stał Alex, uśmiechając się.
- Naprawde myślałaś, że uda Ci się uciec ? - powiedział swoim niskim głosem. Spojrzałam za niego, w stronę Jasona. Szukając od niego obrony. Alex puścił moje włosy, natychmiast kierując we mnie pistolet. Nie śmiałam się ruszyć, więc stałam tam, gdzie mnie zatrzymał.
- Alex nie rób tego - słyszłam krzyk Jasona. Podszedł kilka kroków.
- Jeśli jej nie zabijemy, znowu wsadzi nas do więzienia - odpowiedział, na jego słowa. Jego palce były gotowe pociągnąć za spust. Dzisiaj umrę, to postanowione. Mój oddech przyśpieszył, czułam się jakbym zaraz miała dostac ataku paniki. Nagle wszystko zwolniło. Jason podbiegł do Alexa i popchnął go na ziemię, sprawiając, że broń wypadła mu z ręki. Podniosłam ją, obydwoje na mnie spojrzeli.
- Nie idźcie za mną albo strzelę. Nie żartuję - ostrzegłam, cofając się, kiedy byli poza zasięgiem mojego wzroku, zaczęłam biec.
___________________________________________
Dzwonek do drzwi zadzwonił. Westchnęłam, kierując się w kierunku wyjścia. Spojrzałam przez małe okno, znajdujące się obok drzwi. Wysoki facet i kobieta stali przedemną. Wyglądali na zniecierpliwionych. Jak tylko otworzyłam, przeszli obok mnie, wchodząc do domu. Spojrzałam na nich zmieszana, co zauważyli, bo kobieta natychmiast zaczęła mówić.
- Przepraszamy za najście, ale to ważne - zaczęła - Jestem agentką FBI, nazywam się Wilson, a to mój partner, agent Jackson - powiedziała, pokazując mi dokument z jej zdjęciem. Skinęłam. Patrzyłam na nich, czekając na wyjaśnienia.
- Jesteśmy tutaj z powodu Jasona McCanna - powiedziała z powagą w głosie. Moje ciało zamarło na dźwięk jego imienia. Minęło kilka miesięcy, od kiedy ostatni raz go widziałam.
FLASHBACK
- Nie, nie idę na tą imprezę - powiedziałam do telefonu, dolewając mleka do kawy.
- No proszę Jessica. Nie chcę być tam sama, a ty potrzebujesz wyjść wreszcie z domu - Lindsay błagała po raz setny tego dnia.
- Dobrze, pójdę - westchnęłam, poddając się. Nie zwracałam uwagi co mówiła dalej. Nie spałam zeszłej nocy, więc byłam bardzo zmęczona. Musiałam napić się kawy, aby utrzymać się na nogach. Teraz możesz się zastanawiać kim jest Lindsay. Kiedy wróciłam do domu po ucieczce, zrezygnowałam z college'u, bo byłam zbyt wyczerpana. Zamiast tego zaczęłam swoją pracę w Starbucks'ie, tam poznałam Lindsay i zaprzyjaźniłyśmy się. Nie wiedziała o mojej przeszłości. Wiedziała tylko, że jestem sama i nie mam żadnej rodziny.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz ? - Lindsay powiedziała, przywracając mnie do rzeczywistości.
- Nie, przepraszam. Jestem bardzo zmęczona, nie spałam zeszłej nocy.
- Miałaś znowu zły sen ? - zapytała w tym samym momencie, gdy usłyszałam hałas, dochodzący z mojej sypialni. Moje ciało zamarło na sekunde, aż usłyszałam glos Lindsay w słuchawce.
- Jesteś tam ?
- Tak - zaczęłam - słuchaj Lindsay, muszę iść. Zobaczymy się na imprezie - na chwilę zapadła cisza, po czym powiedziała 'pa' i rozłączyła się. Włożyłam telefon do kieszeni i wzięłam kij bejsbolowy, który stał obok drzwi. Podniosłam go, by być przygotowana na ewentualne uderzenie. Poszłam do sypialni, powoli otworzyłam drzwi. Wspomnienia powróciły do dnia, w którym zostałam porwana. Kiedy drzwi były całkowicie otwarte, zrobiłam krok do przodu. Okno było otwarte i jakaś ciemna postać stała za zasłoną. Spojrzała na mnie i szybko skoczyła, uciekając. Zamknęłam szybko okno i rozejrzałam się po pokoju. Jakaś kartka leżała na moim łóżku. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam co było na niej napisane.
"Gdybyś mnie kiedykolwiek potrzebowała, zawsze będę w pobliżu - J"
Czytałam te słowa, w kółko i w kółko aż nie wyszłam do kuchni i podarłam kartkę na kilka części, wrzucając ją do śmietnika. Dokładnie wiedziałam kto to był. Rozpoznałam pismo, za pierwszym razem, odczytują notatkę. To był Jason. To musiał być on.
End of flashback
- Co z nim ? - zapytałam, zmieniając nogę z jednej na drugą. Wilson odkaszlnęła zanim odpowiedziała.
- Wrócił do miasta i planuje coś niebezpiecznego. Dlatego musimy wiedzieć gdzie się ukrywa. Tu jest twoja rola, musisz zrobyć zaufanie Jasona i sprawić by pokazał Ci gdzie zamieszkuje - po cholere on tutaj wracał ? Wolałabym jednak nie wiedzieć..
- Dlaczego ja ? - zapytałam.
- Wiemy, że Jason się z tobą kontaktował, więc świetnie się do tego nadajesz - wyjaśniła. Nie chciałam być w pobliżu Jasona ani z nim rozmawiać.
- Nic o tym nie wiem - powiedziałam powoli
- Wiesz, że jeśli się zgodzisz, nie będziesz w nic wplątana.
- Nie sądzę, abyście znali Jasona. Jeśli on czegoś chce, to zrobi wszystko by to zdobyć - powiedziałam, próbując sprawić by zrozumieli. Co nie było łatwym zadaniem.
- W porządku, jeśli nie chcesz - powiedziała. Stałam chwilę, myśląc o tym. Otworzyłam buzię i powiedziałam - zrobię to.
_____________________
Drama na koniec. Co o tym sądzicie ? Jak myślicie co się stanie w następnym rozdziale ?
Kolejny pojawi się wkrótce, pisząc wkrótce mam na myśli niespodziewanie, ale szybko, oczekujcie informacji <3
Ponadto chciałabym was zaprosić na: http://blood-makes-me-feel-better.blogspot.com/ <3
Tymczasem miłej nocy :) Xxxx
8 lip 2013
Rozdział 15
Jessica's pov
Stałam w łazience, zakładając na siebie nowe ubrania. Włosy i make-up zrobiłam zanim dostałam nowe rzeczy. Jason kupił wszystko co potrzebowałam. Nie miałam pojęcia dlaczego to robił, ale to nie miało teraz znaczenia. Westchnęłam i spojrzałam na moje odbicie w lustrze. Czułam się beznadziejnie. Bycie porwaną przez Jasona, znowu, przerażało mnie i ten fakt, że on wyglądał jakby miał obsesję.. Najgorszą rzeczą jest to, jak szybko zmienia swój nastrój. Jego nastrój może się zmienić ze szczęśliwego na zły w zaledwie kilka sekund. Musiałam zdać sobie z tego sprawe, że nie mogę nic z tym zrobić i tym razem nikt nie będzie mnie szukać. Jestem sama. Nie mam nikogo.
Drzwi od łazienki przesunęły się, więc teraz były otwarte. Szybko odwróciłam się, by zobaczyć, że stoi w nich Jason. Cofnęłam się o kilka kroków, ponieważ nie wiedziałam czy jest zły, czy nie. Jeśli był zły, to lepiej sie do niego nie zbliżać. Spojrzał na mnie niespokojnym wzrokiem i podszedł do mnie. Znowu cofnęłam się o kilka kroków, aż moje plecy nie dotknęły zimnej ściany. Mój błąd. Moje spojrzenie spotkało się z podłogą. Poczułam jak Jason chwyta mój podbródek, by zmusić mnie, abym na niego spojrzała.
- Czy coś jest nie tak? - zapytał zaniepokojony. Chciałam na niego nakrzyczeć, ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Westchnęłam i potrząsnęłam moja głową, jako odpowiedź. Uśmiechnął się.
- Zrobiłem śniadanie - powiedział, bardziej pytając mnie, czy z nim zjem, zamiast zostać tutaj. Podarowałam mu słaby uśmiech, jak wychodził z łazienki. Obróciłam się twarzą do ściany i uderzyłam w nią pięścią. Czułam ból przechodzący przez moje kostki, ale nie obchodziło mnie to. Musiałam pozbyć się całej złości. Czułam łzy spływające po moim policzku, ale otarłam je, tak szybko, jak wyszłam z łazienki.
Po chwili znalazłam kuchnie. Nie byłam jeszcze przyzwyczajona do tego domu. To był naprawdę duży dom, więc łatwo można się było w nim zgubić, jeśli się go nie znało. Kiedy weszłam, Jason akurat nakładał naleśniki na dwóch talerzach. Zaraz po tym jak mnie zobaczył, uśmiechnął się do mnie. Podeszłam do stołu i usiadłam na krześle. Jason podał mi talerz z trzema naleśnikami. Spojrzałam na niego, czy niczego do nich nie dodał. Nie byłoby niespodzianką, gdyby to zrobił. Ale kiedy mój brzuch zaczął burczeć, podniosłam widelec, żeby zacząć jeść. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, dopóki Jason nie zaczął mówić.
- Jesteś na mnie zła ? - zapytał, gdy patrzył na mnie. Spojrzałam na niego zaskoczona. Oczywiście, że jestem na niego zła. Nie, nie jestem zła. Jestem na niego wściekła. Potrząsnęłam głową w odpowiedzi. Natychmiast się uśmiechnął.
- Kocham Cię - powiedział. Spojrzałam na niego z szokiem. Czy on właśnie powiedział, że mnie kocha ? Czy to jakiś rodzaj chorego żartu ? Zobaczył, że wyglądałam na zszokowaną - Pomyślałem, że moglibyśmy obejrzeć film po śniadaniu - nie chciałam wyjść na nieposłuszną, więc powiedziałam tylko "pewnie".
Zaraz po tym jak zjedliśmy naleśniki, Jason poszedł poszukać film, a ja usiadłam się na kanapie. To była mała kanapa, więc musieliśmy siedzieć blisko siebie. To nie było coś co lubiłam. Bałam się tego pomysłu, bycia za blisko niego, ale starałam się to ukryć.
- Co myślisz o tym ? - zapytał, trzymając film w ręce. Spojrzałam i zobaczyłam, że mamy oglądać 'Koszmar z Ulicy Wiązów". Skinęłam. Jason włączył film. Nie byłam fanem horrorów. Właściwie, byłam naprawdę przestraszona, po oglądaniu ich. To trochę głupie, jak bardzo można się bać czegoś, co nawet nie jest realne. Jason usiadł obok mnie, z małym uśmieszkiem na twarzy. Film się zaczął.
Natomiast, w trakcie filmu siedziałam, zakrywając twarz rękoma. To przerażało mnie jak cholera. Zobaczyłam, że Jason piorunuje mnie spojrzeniem. Spojrzałam na niego.
- Boisz się ? - zaśmiał się.
- Nie - skłamałam.
- Kłamiesz. Widzę to - powiedział, kiedy się ze mnie śmiał.
- Nienawidzę horrorów - wybełkotałam. Uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Moje ciało natychmiast spięło się, pod jego dotykiem. Wstałam z kanapy, wymamrotałam coś do niego. Nie mogłam znieść bycia tak blisko niego. Pobiegłam do jednej z toalet w domu i zamknęłam drzwi za sobą na klucz. Usiadłam na podłodze, płacząc. Usłyszłam kroki.
- Co jest nie tak ? - usłyszłam jak Jason mówi, ze zmartwieniem.
- Odejdź - prawie krzyknęłam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nagle poczułam, że jestem na niego wściekła.
- Proszę, wyjdź księżniczko - Jason błagał, kiedy próbował otworzyć drzwi.
- Przestań mnie tak nazywać ! - zaczęłam - Nie chcę tutaj być. Nienawidzę Cię i to się nigdy nie zmieni - Zaraz po tym jak skończyłam zdanie, wszystko ucichło. Siedziałam i słuchałam co Jason chciał zrobić. Nagle drzwi zostały wykopane i Jason wszedł do łazienki. Pociągnął mnie ze ramię, sprawiając, że wstałam z podłogi. Patrzeliśmy na siebie. Jasona oczy wypełnione były gniewem, podczas gdy łzy spływały po moich policzkach.
- Nie mów tak, kurwa! -krzyknął - pokochasz mnie, bez względu na wszystko! - puścił moje ramie i podniósł rękę, żeby mnie uderzyć. Poczułam ukłucie na policzku. Wyszedł z łazienki, kiedy ja podniosłam rękę, by chwycić się za policzek. Dlaczego tak bardzo chciał, żebym go pokochała ? Dlaczego potrzebował mnie tak bardzo ?
Kiedy skończyłam płakać, podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie. Siniak formował się na moim policzku. Westchnęłam i wyszłam sprawdzić, czy Jasona nie ma na korytarzu. Nie chciałam teraz na niego patrzeć. Przeszłam na placach przez korytarz aż doszłam do pokoju, w którym się dzisiaj obudziłam. Zerknęłam do środka, by sprawdzić czy jest pusty. Nie było w nim nikogo, więc weszłam do środka i rzuciłam się na łóżko, chowając twarz w poduszki. Leżałam przez kilka minut, aż nie usłyszałam kroków, zbliżających się do mnie. Byłam zbyt wystraszona by spojrzeć kto to był, więc nawet się nie poruszyłam. Poczułam, jak ktoś siada po drugiej stronie łóżka.
- Przepraszam - Jason westchnął - To dlatego, że kocham Cię bardzo mocno i czuję się zraniony, kiedy mówisz takie rzeczy.. i nie mogę kontrolować tego co robię - nadal się nie ruszałam, bojąc się, że jest nadal na mnie wściekły. Słyszałam jego słowa powtarzające się w mojej głowie - Jessica, spójrz na mnie - rozkazał. Spojrzałam na niego, nie chcąc go znowu rozzłościć. Kiedy spojrzał na moją twarz, złapał powietrze z trudem. Przesunął swoją rękę, by dotknąć mojego policzka, gdzie był już duży siniak. To bolało, więc natychmiast się odsunęłam od niego. Patrzył teraz na mnie z przerażeniem na twarzy. Chwycił mnie za rekę, aby przysunąć mnie do uścisku. Przytulał mnie przez długi czas, aż pozwolił mi się odsunąć.
- Wszystko będzie dobrze - zaczął - Teraz jesteś ze mną, wszystko się ułoży - czułam się nieco przerażona jego słowami.
Brzmiał prawie jakby miał obsesje na moim punkcie.
Musiałam stamtąd wyjść. Nie mogłam zostać z Jasonem. Pewnego dnia stanie się bardzo zły, coś złego może się stać. Wiedziałam, że on był zdolny do zabicia mnie, więc wiedziałam, że muszę się stąd wydostać. Pewnego dnia.. i ten dzień jest dzisiaj. Nie zostanę tutaj jednego dnia dłużej. Wiem gdzie są główne drzwi, więc łatwo mogę się stąd wydostać. Tylko muszę zrobić to co ostatnim razem kiedy byłam porwana przez Jasona.
- Jessica ? - zapytał ponownie. Spojrzałam na niego zmieszana. Byłam zbyt zamyślona, że nawet nie słuchałam co do mnie mówił.
- Co ? - zapytałam go.
- Mówiłem, że kilka um.. przyjaciół przyjdzie na trochę - powiedział, skinęłam głową, na co wstał z łóżka i wyszedł z sypialnii.
Po kilku godzinach, usłyszłam pukanie do drzwi. Nadal byłam w sypialnii, ale to było na tyle głośne, bym mogła to usłyszeć. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i weszłam do sypialni ponownie. Weszłam do pokoju gdzie Jason, był ze swoimi znajomymi. Jeden z nich był naprawdę wysoki i wyglądał na silnego. Miał brązowe włosy i przeszywające niebieskie oczy. Kolejny był blondynem i miał również niebieskie oczy. Jason wstał z kanapy, na której siedział i szybko złapał moją rękę. Inny znajomy Jasona, patrzył na mnie zmieszany.
- To jest Jessica. Moja dziewczyna - Jason powiedział. Spojrzałam na niego zmieszana. Dlaczego powiedział, że byłam jego dziewczyną, kiedy nie byłam ? Nawet go nie lubiłam i on o tym wiedział. Wiedział, prawda ? - Jessica, to jest Tyler i Justin - wyjaśnił. Więc brunet to Justin, a blondyn to Tyler. Uśmiechnęłam się do nich, ponieważ nie chciałam wyjść na nieuprzejmą. Mam na myśli.. przecież mi nic nie zrobli. Justin mrugnął do mnie, co Jason zauważył, bo patrzył się na Justina przez dłuższą chwilę. Zdałam sobie sprawę, że ciągle trzymamy się z Jasonem za ręce, więc szybko ją przesunęłam.
- Więc.. miłego dnia - powiedziałam i udałam się w stronę sypialnii. Leżałam na łóżku, czując jak moje oczy stają się coraz cięższe. Po chwili poczułam ogarniającą mnie ciemność i po prostu zasnęłam.
Obudziłam się późno w nocy. Zobaczyłam Jasona, leżącego obok mnie. Wstałam cicho z łóżka, więc nie mógł mnie usłyszeć, co gorzej.. obudzić się. Zamierzałam uciec, więc założyłam buty i wyszłam na korytarz. Przeszłam przez niego na palcach, idąc w kierunku drzwi. Odkluczyłam je i wyszłam na zewnątrz. Dało się słyszeć głośny dźwięk, kiedy moja stopa przekroczyła próg. To musiał być rodzaj jakiegoś alarmu. Usłyszałam jak Jason wstaje i wybiega na korytarz. Spanikowałam i zaczęłam uciekać. Nie zamierzał mnie złapać. Nie pozwolę, aby to się stało. Rozejrzałam się, kiedy biegłam. Byliśmy w środku niczego. Wszędzie było mnóstwo drzew. To wyglądało jak las. Usłyszałam kroki, zbliżające się i poszułam jak ręka przytrzymuje moją talie. Zaczęłam krzyczeć, chociaż wiedziałam, że nikt mnie nie usłyszy. Zastałam obrócona i teraz stałam twarzą w twarz z Jasonem.
- To było naprawdę głupie - krzyknął na mnie, ale zanim zaczął kontynuować, przerwałam mu.
- Wiesz co, Jason ? - zaczęłam - Mam gdzieś jeśli mnie teraz zabijesz, bo śmierć nie byłaby tak straszna jak życie tutaj i właściwie jeślibym uciekła, nie miałabym do kogo się udać. Zabiłeś moją mamę i brata. Jak kiedykolwiek mogłabym o tym zapomnieć ? I na dodatek, znalazłam mojego nieżywego tatę, kiedy wróciłam do domu zaraz po tym jak zostałam przez Ciebie uprowadzona po raz pierwszy. Powinnam czuć ból, ale wszystko co czuję to pustka, więc nie interesuje mnie co ze mną zrobisz. Właściwie, już umarłam, więc to mi nie zrobi żadnej różnicy.
__________________________________
Och, och ! Nazwał ją księżniczką, asrtsajjhjpojdsopkjops. Cytując Jasona: To było naprawdę głupie. Ciekawe co sie będzie działo w następnym rozdziale? Jakieś sugestie? Ciekawe czy Jason, się zdenerwuje.
To ja czekam już z nastpnym rozdziałem dla was <3 Mam nadzieję, że rozdział się podoba, tak na poczatek nowego tygodnia, kochani!
Komentarze mile widziane :)
Miłego Dnia ! :) Xx
Stałam w łazience, zakładając na siebie nowe ubrania. Włosy i make-up zrobiłam zanim dostałam nowe rzeczy. Jason kupił wszystko co potrzebowałam. Nie miałam pojęcia dlaczego to robił, ale to nie miało teraz znaczenia. Westchnęłam i spojrzałam na moje odbicie w lustrze. Czułam się beznadziejnie. Bycie porwaną przez Jasona, znowu, przerażało mnie i ten fakt, że on wyglądał jakby miał obsesję.. Najgorszą rzeczą jest to, jak szybko zmienia swój nastrój. Jego nastrój może się zmienić ze szczęśliwego na zły w zaledwie kilka sekund. Musiałam zdać sobie z tego sprawe, że nie mogę nic z tym zrobić i tym razem nikt nie będzie mnie szukać. Jestem sama. Nie mam nikogo.
Drzwi od łazienki przesunęły się, więc teraz były otwarte. Szybko odwróciłam się, by zobaczyć, że stoi w nich Jason. Cofnęłam się o kilka kroków, ponieważ nie wiedziałam czy jest zły, czy nie. Jeśli był zły, to lepiej sie do niego nie zbliżać. Spojrzał na mnie niespokojnym wzrokiem i podszedł do mnie. Znowu cofnęłam się o kilka kroków, aż moje plecy nie dotknęły zimnej ściany. Mój błąd. Moje spojrzenie spotkało się z podłogą. Poczułam jak Jason chwyta mój podbródek, by zmusić mnie, abym na niego spojrzała.
- Czy coś jest nie tak? - zapytał zaniepokojony. Chciałam na niego nakrzyczeć, ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Westchnęłam i potrząsnęłam moja głową, jako odpowiedź. Uśmiechnął się.
- Zrobiłem śniadanie - powiedział, bardziej pytając mnie, czy z nim zjem, zamiast zostać tutaj. Podarowałam mu słaby uśmiech, jak wychodził z łazienki. Obróciłam się twarzą do ściany i uderzyłam w nią pięścią. Czułam ból przechodzący przez moje kostki, ale nie obchodziło mnie to. Musiałam pozbyć się całej złości. Czułam łzy spływające po moim policzku, ale otarłam je, tak szybko, jak wyszłam z łazienki.
Po chwili znalazłam kuchnie. Nie byłam jeszcze przyzwyczajona do tego domu. To był naprawdę duży dom, więc łatwo można się było w nim zgubić, jeśli się go nie znało. Kiedy weszłam, Jason akurat nakładał naleśniki na dwóch talerzach. Zaraz po tym jak mnie zobaczył, uśmiechnął się do mnie. Podeszłam do stołu i usiadłam na krześle. Jason podał mi talerz z trzema naleśnikami. Spojrzałam na niego, czy niczego do nich nie dodał. Nie byłoby niespodzianką, gdyby to zrobił. Ale kiedy mój brzuch zaczął burczeć, podniosłam widelec, żeby zacząć jeść. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, dopóki Jason nie zaczął mówić.
- Jesteś na mnie zła ? - zapytał, gdy patrzył na mnie. Spojrzałam na niego zaskoczona. Oczywiście, że jestem na niego zła. Nie, nie jestem zła. Jestem na niego wściekła. Potrząsnęłam głową w odpowiedzi. Natychmiast się uśmiechnął.
- Kocham Cię - powiedział. Spojrzałam na niego z szokiem. Czy on właśnie powiedział, że mnie kocha ? Czy to jakiś rodzaj chorego żartu ? Zobaczył, że wyglądałam na zszokowaną - Pomyślałem, że moglibyśmy obejrzeć film po śniadaniu - nie chciałam wyjść na nieposłuszną, więc powiedziałam tylko "pewnie".
Zaraz po tym jak zjedliśmy naleśniki, Jason poszedł poszukać film, a ja usiadłam się na kanapie. To była mała kanapa, więc musieliśmy siedzieć blisko siebie. To nie było coś co lubiłam. Bałam się tego pomysłu, bycia za blisko niego, ale starałam się to ukryć.
- Co myślisz o tym ? - zapytał, trzymając film w ręce. Spojrzałam i zobaczyłam, że mamy oglądać 'Koszmar z Ulicy Wiązów". Skinęłam. Jason włączył film. Nie byłam fanem horrorów. Właściwie, byłam naprawdę przestraszona, po oglądaniu ich. To trochę głupie, jak bardzo można się bać czegoś, co nawet nie jest realne. Jason usiadł obok mnie, z małym uśmieszkiem na twarzy. Film się zaczął.
Natomiast, w trakcie filmu siedziałam, zakrywając twarz rękoma. To przerażało mnie jak cholera. Zobaczyłam, że Jason piorunuje mnie spojrzeniem. Spojrzałam na niego.
- Boisz się ? - zaśmiał się.
- Nie - skłamałam.
- Kłamiesz. Widzę to - powiedział, kiedy się ze mnie śmiał.
- Nienawidzę horrorów - wybełkotałam. Uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Moje ciało natychmiast spięło się, pod jego dotykiem. Wstałam z kanapy, wymamrotałam coś do niego. Nie mogłam znieść bycia tak blisko niego. Pobiegłam do jednej z toalet w domu i zamknęłam drzwi za sobą na klucz. Usiadłam na podłodze, płacząc. Usłyszłam kroki.
- Co jest nie tak ? - usłyszłam jak Jason mówi, ze zmartwieniem.
- Odejdź - prawie krzyknęłam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nagle poczułam, że jestem na niego wściekła.
- Proszę, wyjdź księżniczko - Jason błagał, kiedy próbował otworzyć drzwi.
- Przestań mnie tak nazywać ! - zaczęłam - Nie chcę tutaj być. Nienawidzę Cię i to się nigdy nie zmieni - Zaraz po tym jak skończyłam zdanie, wszystko ucichło. Siedziałam i słuchałam co Jason chciał zrobić. Nagle drzwi zostały wykopane i Jason wszedł do łazienki. Pociągnął mnie ze ramię, sprawiając, że wstałam z podłogi. Patrzeliśmy na siebie. Jasona oczy wypełnione były gniewem, podczas gdy łzy spływały po moich policzkach.
- Nie mów tak, kurwa! -krzyknął - pokochasz mnie, bez względu na wszystko! - puścił moje ramie i podniósł rękę, żeby mnie uderzyć. Poczułam ukłucie na policzku. Wyszedł z łazienki, kiedy ja podniosłam rękę, by chwycić się za policzek. Dlaczego tak bardzo chciał, żebym go pokochała ? Dlaczego potrzebował mnie tak bardzo ?
Kiedy skończyłam płakać, podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie. Siniak formował się na moim policzku. Westchnęłam i wyszłam sprawdzić, czy Jasona nie ma na korytarzu. Nie chciałam teraz na niego patrzeć. Przeszłam na placach przez korytarz aż doszłam do pokoju, w którym się dzisiaj obudziłam. Zerknęłam do środka, by sprawdzić czy jest pusty. Nie było w nim nikogo, więc weszłam do środka i rzuciłam się na łóżko, chowając twarz w poduszki. Leżałam przez kilka minut, aż nie usłyszałam kroków, zbliżających się do mnie. Byłam zbyt wystraszona by spojrzeć kto to był, więc nawet się nie poruszyłam. Poczułam, jak ktoś siada po drugiej stronie łóżka.
- Przepraszam - Jason westchnął - To dlatego, że kocham Cię bardzo mocno i czuję się zraniony, kiedy mówisz takie rzeczy.. i nie mogę kontrolować tego co robię - nadal się nie ruszałam, bojąc się, że jest nadal na mnie wściekły. Słyszałam jego słowa powtarzające się w mojej głowie - Jessica, spójrz na mnie - rozkazał. Spojrzałam na niego, nie chcąc go znowu rozzłościć. Kiedy spojrzał na moją twarz, złapał powietrze z trudem. Przesunął swoją rękę, by dotknąć mojego policzka, gdzie był już duży siniak. To bolało, więc natychmiast się odsunęłam od niego. Patrzył teraz na mnie z przerażeniem na twarzy. Chwycił mnie za rekę, aby przysunąć mnie do uścisku. Przytulał mnie przez długi czas, aż pozwolił mi się odsunąć.
- Wszystko będzie dobrze - zaczął - Teraz jesteś ze mną, wszystko się ułoży - czułam się nieco przerażona jego słowami.
Brzmiał prawie jakby miał obsesje na moim punkcie.
Musiałam stamtąd wyjść. Nie mogłam zostać z Jasonem. Pewnego dnia stanie się bardzo zły, coś złego może się stać. Wiedziałam, że on był zdolny do zabicia mnie, więc wiedziałam, że muszę się stąd wydostać. Pewnego dnia.. i ten dzień jest dzisiaj. Nie zostanę tutaj jednego dnia dłużej. Wiem gdzie są główne drzwi, więc łatwo mogę się stąd wydostać. Tylko muszę zrobić to co ostatnim razem kiedy byłam porwana przez Jasona.
- Jessica ? - zapytał ponownie. Spojrzałam na niego zmieszana. Byłam zbyt zamyślona, że nawet nie słuchałam co do mnie mówił.
- Co ? - zapytałam go.
- Mówiłem, że kilka um.. przyjaciół przyjdzie na trochę - powiedział, skinęłam głową, na co wstał z łóżka i wyszedł z sypialnii.
Po kilku godzinach, usłyszłam pukanie do drzwi. Nadal byłam w sypialnii, ale to było na tyle głośne, bym mogła to usłyszeć. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i weszłam do sypialni ponownie. Weszłam do pokoju gdzie Jason, był ze swoimi znajomymi. Jeden z nich był naprawdę wysoki i wyglądał na silnego. Miał brązowe włosy i przeszywające niebieskie oczy. Kolejny był blondynem i miał również niebieskie oczy. Jason wstał z kanapy, na której siedział i szybko złapał moją rękę. Inny znajomy Jasona, patrzył na mnie zmieszany.
- To jest Jessica. Moja dziewczyna - Jason powiedział. Spojrzałam na niego zmieszana. Dlaczego powiedział, że byłam jego dziewczyną, kiedy nie byłam ? Nawet go nie lubiłam i on o tym wiedział. Wiedział, prawda ? - Jessica, to jest Tyler i Justin - wyjaśnił. Więc brunet to Justin, a blondyn to Tyler. Uśmiechnęłam się do nich, ponieważ nie chciałam wyjść na nieuprzejmą. Mam na myśli.. przecież mi nic nie zrobli. Justin mrugnął do mnie, co Jason zauważył, bo patrzył się na Justina przez dłuższą chwilę. Zdałam sobie sprawę, że ciągle trzymamy się z Jasonem za ręce, więc szybko ją przesunęłam.
- Więc.. miłego dnia - powiedziałam i udałam się w stronę sypialnii. Leżałam na łóżku, czując jak moje oczy stają się coraz cięższe. Po chwili poczułam ogarniającą mnie ciemność i po prostu zasnęłam.
Obudziłam się późno w nocy. Zobaczyłam Jasona, leżącego obok mnie. Wstałam cicho z łóżka, więc nie mógł mnie usłyszeć, co gorzej.. obudzić się. Zamierzałam uciec, więc założyłam buty i wyszłam na korytarz. Przeszłam przez niego na palcach, idąc w kierunku drzwi. Odkluczyłam je i wyszłam na zewnątrz. Dało się słyszeć głośny dźwięk, kiedy moja stopa przekroczyła próg. To musiał być rodzaj jakiegoś alarmu. Usłyszałam jak Jason wstaje i wybiega na korytarz. Spanikowałam i zaczęłam uciekać. Nie zamierzał mnie złapać. Nie pozwolę, aby to się stało. Rozejrzałam się, kiedy biegłam. Byliśmy w środku niczego. Wszędzie było mnóstwo drzew. To wyglądało jak las. Usłyszałam kroki, zbliżające się i poszułam jak ręka przytrzymuje moją talie. Zaczęłam krzyczeć, chociaż wiedziałam, że nikt mnie nie usłyszy. Zastałam obrócona i teraz stałam twarzą w twarz z Jasonem.
- To było naprawdę głupie - krzyknął na mnie, ale zanim zaczął kontynuować, przerwałam mu.
- Wiesz co, Jason ? - zaczęłam - Mam gdzieś jeśli mnie teraz zabijesz, bo śmierć nie byłaby tak straszna jak życie tutaj i właściwie jeślibym uciekła, nie miałabym do kogo się udać. Zabiłeś moją mamę i brata. Jak kiedykolwiek mogłabym o tym zapomnieć ? I na dodatek, znalazłam mojego nieżywego tatę, kiedy wróciłam do domu zaraz po tym jak zostałam przez Ciebie uprowadzona po raz pierwszy. Powinnam czuć ból, ale wszystko co czuję to pustka, więc nie interesuje mnie co ze mną zrobisz. Właściwie, już umarłam, więc to mi nie zrobi żadnej różnicy.
__________________________________
Och, och ! Nazwał ją księżniczką, asrtsajjhjpojdsopkjops. Cytując Jasona: To było naprawdę głupie. Ciekawe co sie będzie działo w następnym rozdziale? Jakieś sugestie? Ciekawe czy Jason, się zdenerwuje.
To ja czekam już z nastpnym rozdziałem dla was <3 Mam nadzieję, że rozdział się podoba, tak na poczatek nowego tygodnia, kochani!
Komentarze mile widziane :)
Miłego Dnia ! :) Xx
5 lip 2013
Rozdział 14, Część 2
Rok później
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Minął już rok od samobójstwa mojego taty. Jak powinnam się zachowywać? Powinnam się załamać i płakać skulona po kątach? A może cieszyć się, że nadal tu jestem? Nie żyję jak w niebie, a i tak mam lepiej niż większość ludzi...więc dlaczego jestem wciąż smutna? Powinnam się cieszyć chwilą, robić głupie rzeczy, zanim życie przeleci i będę na nie za stara. Może to dlatego, że nie mam przed sobą żadnej przyszłości? Nie za dobrze radzę sobie w szkole, zdiagnozowano u mnie niepokojące objawy zaburzenia osobowości, i myśli samobójcze.
Obecnie mieszkam w domu mojego brata, który dostałam po jego śmierci, a od kiedy skończyłam 18 lat mogę mieszkać sama. Do collegu uczęszczam tylko dlatego, ponieważ mój ojciec zapłacił za niego zanim zmarł. Nie chciałam tam chodzić....ale nie mogłam zawieść taty. Ludzie w szkole są strasznie irytujący...szczególnie chłopcy. Nie dociera do nich słowo "nie". Dziewczyny są bardziej...jak mam to wyjaśnić? Są tymi, które wytykają Cię palcami i wyśmiewają. Spotykasz je na korytarzu...gdzie stroją sobie z Ciebie żarty. Już do tego przywykłam, więc gówno mnie to obchodzi. Mogą sobie mówić co im się tylko podoba, nic im to nie da. Mam już dość swojego życia, marzę żeby to wszystko się już skończyło.
Wczoraj otrzymałam telefon z policji, mówiący o tym, że Jason uciekł z więzienia. Kazali mi się uspokoić, ponieważ uważają, że tym razem po mnie nie wróci. Gówno prawda! A najgorsze jest to, że wciąż mieszkam na tej samej ulicy, z której zostałam porwana. Po prostu genialnie. Teraz nie mogę się nigdzie ruszyć po zmroku. Cóż...wcześniej też nie wychodziłam, ale teraz mój niepokój przeniósł się na wyższy poziom. Westchnęłam i skończyłam układać swoje włosy, nie zostało mi dużo czasu...za chwilę szkoła.
Kiedy wracałam do domu, miałam to dziwne uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Próbowałam myśleć, o czymś innym ale nie potrafiłam.Właśnie weszłam na swoją ulicę, kiedy zrobiło się naprawdę ciemno, więc przyspieszyłam. Szybko weszłam do domu i zamknęłam drzwi na klucz. Odetchnęłam z ulgą i skierowałam się do kuchni. Zajrzałam do lodówki, w celu przekąszenia czegoś, ale tak jak się spodziewałam lodówka była pusta. Muszę zrobić zakupy inaczej umrę z głodu...a może tak zrobię i w ten sposób zaoszczędzę parę groszy? Nie, po co mi pieniądze skoro będę martwa? Z domagającym się jedzenia żołądkiem weszłam do salonu, włączyłam telewizor i usiadłam na kanapie. Akurat leciały wiadomości, może powiedzą coś o Jason'ie.
W połowie programu, usłyszałam jakiś dźwięk wydobywający się z mojej sypialni. Wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę pomieszczenia. Ręce miałam w górze, przygotowane do walki. Oddychałam ciężko, a ręce trzęsły mi się ze strachu. Nienawidzę mieszkać sama, to przerażające. Drzwi do mojego pokoju były zamknięte, więc zaczęłam je otwierać bardzo wolno.Weszłam do środka, sprawdzając czy nikogo tam nie ma. Oczywiście było pusto, to tylko moja wyobraźnia płata mi figle. Kidy spojrzałam na lustro, moje całe ciało zamarło. Na szybie była napisana wiadomość. Z całą pewnością nie było jej tam kiedy wychodziłam do szkoły. Podeszłam bliżej aby przeczytać.
" Żałujesz ucieczki? ~ J "
Jason był w moim domu. Przeraża mnie myśl co on zamierza teraz zrobić. Dlaczego nie może po prostu o mnie zapomnieć i znaleźć kogoś innego? Trzęsłam się jak osika, a mój oddech przyśpieszał coraz bardziej. Odwróciłam się, i spotkałam parę brązowych oczy wpatrujących się we mnie. Krzyknęłam i zaczęłam uciekać, ale ta osoba złapała mnie za nadgarstek i przyciągnęła do siebie.
- Naprawdę myślałaś, że Ci to odpuszczę?
Powiedział znajomy mi głos, diabelskim tonem. Patrzałam prosto w oczy Jason'a, ale wiedziałam jak jego ciało jest napięte.
- Proszę, nie rób mi krzywdy - błagałam.
To zabawne, jak chcę umrzeć każdego dnia, a kiedy Jason mnie znalazł, proszę go aby mnie nie krzywdził...Może to dlatego, że nie chcę dać mu satysfakcji z zabicia mnie?
- Może trzeba było pomyśleć zanim uciekłaś i oddałaś mnie policji? - powiedział i uderzył mnie w twarz. Upadałam na podłogę, poczułam jak krew spływa z moich warg.
- Tylko mi to wszystko ułatwiasz, Jessica - zaśmiał się - Nie zmieniłaś nawet adresu.
Właśnie teraz marzę żeby być gdzie indzie, ale czy to ma jakieś znaczenie? I tak by mnie odnalazł. Kopnął mnie w brzuch kilka razy, aż zaczęłam kaszlać krwią. Poczułam jak moje powieki robią się coraz cięższe, i po chwili ciemność mnie pochłonęła.
Obudziłam się z okropnym bólem brzucha. Otworzyłam oczy i zauważyłam Jason'a stojącego w drzwiach. Czym prędzej wstałam z łóżka i uciekłam w najdalszy kąt pokoju. Jak najdalej od niego. Nie rozpoznałam pokoju, w którym się znajdowałam, ściany pomalowane były na niebiesko, a na ogromnej ścianie stała mała szafka z książkami. Wyglądała jak sypialnia, ale nie żadna, którą bym znała. Kiedy Jason zauważył moją przerażoną twarz, jego mina zmieniła się z uśmiechniętą na zmartwioną. Podszedł do mnie i chwycił moją rękę. Wzdrygnęłam się i spojrzałam w drugą stronę.
- Co się stało księżniczko? - zapytał, podciągając moją brodę, tak bym na niego spojrzała. Księżniczko?! Co do cholery jest z nim nie tak? Zachowuję się tak opiekuńczo jakby nie pamiętał co wydarzyło się wczoraj.
- Jaki ty masz kurwa problem? - warknęłam, nie myśląc co robię.
Mentalnie walnęłam się w twarz, kiedy zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam.
- Nie przeklinaj do mnie, ok? - Jason warknął, tym razem do mnie.
Przytaknęłam, nie odzywając się nawet słowem. Bałam się, że znowu mnie uderzy. Wiedziałam, że zauważył mój strach, więc szybko uśmiechnęłam się.
- Jess, nie musisz się mnie bać - powiedział i zachichotał. Och, więc teraz będzie mówił do mnie zdrobnieniami? O co chodzi? To jest zbyt przerażające.
- Słuchaj, Jess - zaczął - Chciałem Cię, i Cię mam, więc nie musisz się obawiać...nie skrzywdzę Cię, chyba że będziesz nieposłuszna.
Pocałował mnie w czubek głowy i puścił moje ramię. A ja stałam po prostu, patrząc na każdy ruch, który wykonał. Słowa, które wypowiedział, wciąż przewijały się w moich myślach.
Chciał mnie, i mnie dostał?
--------------------------------------------------------------------------------------------
Tadam, o to druga część <3 Huhuhuhu ciekawe co teraz, będzie :D Ja wiem, a wy dowiecie się już niedługo.
Chciałabym podziękować wszystkim osobom, które wytrwale i bez hejtów czekały na rozdział. KOCHAM WAS <3
Po raz kolejny, jestem tylko człowiekiem. I wiadomości typu :
"Nie ma się co dziwić małą ilością komentarzy te opowiadanie jest świetne a wy je zaniedbujecie ;c"
" Weź, może przetłumacz rozdział. Po chuj się za to brałaś jak jesteś za leniwa żeby cokolwiek robić"
I wiele wiele innych, na TT </3
Rozumiem, że opowiadanie wam się podoba, i bardzo chciałybyście czytać rozdziały codziennie a może nawet dwa razy dziennie. Ale musicie mnie zrozumieć. Są wakacje, piękna pogoda, a przetłumaczenie rozdziału nie zajmuje 10 minut, tylko około godziny czy nawet dwóch. Mam swoje życie, przyjaciół, rodzinę a nie chce spędzić wakacji przed komputerem. Rozdziały pojawiają się co 3/4 dni, co i tak jest często, są blogi gdzie autorki piszą co 2 tygodnie. Dlatego jedyne o co proszę to zrozumienie, i postawienie się w moim miejscu.
To chyba tyle, przepraszam, że się tak użala...ale to mnie trochę wkurza :D
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Minął już rok od samobójstwa mojego taty. Jak powinnam się zachowywać? Powinnam się załamać i płakać skulona po kątach? A może cieszyć się, że nadal tu jestem? Nie żyję jak w niebie, a i tak mam lepiej niż większość ludzi...więc dlaczego jestem wciąż smutna? Powinnam się cieszyć chwilą, robić głupie rzeczy, zanim życie przeleci i będę na nie za stara. Może to dlatego, że nie mam przed sobą żadnej przyszłości? Nie za dobrze radzę sobie w szkole, zdiagnozowano u mnie niepokojące objawy zaburzenia osobowości, i myśli samobójcze.
Obecnie mieszkam w domu mojego brata, który dostałam po jego śmierci, a od kiedy skończyłam 18 lat mogę mieszkać sama. Do collegu uczęszczam tylko dlatego, ponieważ mój ojciec zapłacił za niego zanim zmarł. Nie chciałam tam chodzić....ale nie mogłam zawieść taty. Ludzie w szkole są strasznie irytujący...szczególnie chłopcy. Nie dociera do nich słowo "nie". Dziewczyny są bardziej...jak mam to wyjaśnić? Są tymi, które wytykają Cię palcami i wyśmiewają. Spotykasz je na korytarzu...gdzie stroją sobie z Ciebie żarty. Już do tego przywykłam, więc gówno mnie to obchodzi. Mogą sobie mówić co im się tylko podoba, nic im to nie da. Mam już dość swojego życia, marzę żeby to wszystko się już skończyło.
Wczoraj otrzymałam telefon z policji, mówiący o tym, że Jason uciekł z więzienia. Kazali mi się uspokoić, ponieważ uważają, że tym razem po mnie nie wróci. Gówno prawda! A najgorsze jest to, że wciąż mieszkam na tej samej ulicy, z której zostałam porwana. Po prostu genialnie. Teraz nie mogę się nigdzie ruszyć po zmroku. Cóż...wcześniej też nie wychodziłam, ale teraz mój niepokój przeniósł się na wyższy poziom. Westchnęłam i skończyłam układać swoje włosy, nie zostało mi dużo czasu...za chwilę szkoła.
Kiedy wracałam do domu, miałam to dziwne uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Próbowałam myśleć, o czymś innym ale nie potrafiłam.Właśnie weszłam na swoją ulicę, kiedy zrobiło się naprawdę ciemno, więc przyspieszyłam. Szybko weszłam do domu i zamknęłam drzwi na klucz. Odetchnęłam z ulgą i skierowałam się do kuchni. Zajrzałam do lodówki, w celu przekąszenia czegoś, ale tak jak się spodziewałam lodówka była pusta. Muszę zrobić zakupy inaczej umrę z głodu...a może tak zrobię i w ten sposób zaoszczędzę parę groszy? Nie, po co mi pieniądze skoro będę martwa? Z domagającym się jedzenia żołądkiem weszłam do salonu, włączyłam telewizor i usiadłam na kanapie. Akurat leciały wiadomości, może powiedzą coś o Jason'ie.
W połowie programu, usłyszałam jakiś dźwięk wydobywający się z mojej sypialni. Wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę pomieszczenia. Ręce miałam w górze, przygotowane do walki. Oddychałam ciężko, a ręce trzęsły mi się ze strachu. Nienawidzę mieszkać sama, to przerażające. Drzwi do mojego pokoju były zamknięte, więc zaczęłam je otwierać bardzo wolno.Weszłam do środka, sprawdzając czy nikogo tam nie ma. Oczywiście było pusto, to tylko moja wyobraźnia płata mi figle. Kidy spojrzałam na lustro, moje całe ciało zamarło. Na szybie była napisana wiadomość. Z całą pewnością nie było jej tam kiedy wychodziłam do szkoły. Podeszłam bliżej aby przeczytać.
" Żałujesz ucieczki? ~ J "
Jason był w moim domu. Przeraża mnie myśl co on zamierza teraz zrobić. Dlaczego nie może po prostu o mnie zapomnieć i znaleźć kogoś innego? Trzęsłam się jak osika, a mój oddech przyśpieszał coraz bardziej. Odwróciłam się, i spotkałam parę brązowych oczy wpatrujących się we mnie. Krzyknęłam i zaczęłam uciekać, ale ta osoba złapała mnie za nadgarstek i przyciągnęła do siebie.
- Naprawdę myślałaś, że Ci to odpuszczę?
Powiedział znajomy mi głos, diabelskim tonem. Patrzałam prosto w oczy Jason'a, ale wiedziałam jak jego ciało jest napięte.
- Proszę, nie rób mi krzywdy - błagałam.
To zabawne, jak chcę umrzeć każdego dnia, a kiedy Jason mnie znalazł, proszę go aby mnie nie krzywdził...Może to dlatego, że nie chcę dać mu satysfakcji z zabicia mnie?
- Może trzeba było pomyśleć zanim uciekłaś i oddałaś mnie policji? - powiedział i uderzył mnie w twarz. Upadałam na podłogę, poczułam jak krew spływa z moich warg.
- Tylko mi to wszystko ułatwiasz, Jessica - zaśmiał się - Nie zmieniłaś nawet adresu.
Właśnie teraz marzę żeby być gdzie indzie, ale czy to ma jakieś znaczenie? I tak by mnie odnalazł. Kopnął mnie w brzuch kilka razy, aż zaczęłam kaszlać krwią. Poczułam jak moje powieki robią się coraz cięższe, i po chwili ciemność mnie pochłonęła.
Obudziłam się z okropnym bólem brzucha. Otworzyłam oczy i zauważyłam Jason'a stojącego w drzwiach. Czym prędzej wstałam z łóżka i uciekłam w najdalszy kąt pokoju. Jak najdalej od niego. Nie rozpoznałam pokoju, w którym się znajdowałam, ściany pomalowane były na niebiesko, a na ogromnej ścianie stała mała szafka z książkami. Wyglądała jak sypialnia, ale nie żadna, którą bym znała. Kiedy Jason zauważył moją przerażoną twarz, jego mina zmieniła się z uśmiechniętą na zmartwioną. Podszedł do mnie i chwycił moją rękę. Wzdrygnęłam się i spojrzałam w drugą stronę.
- Co się stało księżniczko? - zapytał, podciągając moją brodę, tak bym na niego spojrzała. Księżniczko?! Co do cholery jest z nim nie tak? Zachowuję się tak opiekuńczo jakby nie pamiętał co wydarzyło się wczoraj.
- Jaki ty masz kurwa problem? - warknęłam, nie myśląc co robię.
Mentalnie walnęłam się w twarz, kiedy zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam.
- Nie przeklinaj do mnie, ok? - Jason warknął, tym razem do mnie.
Przytaknęłam, nie odzywając się nawet słowem. Bałam się, że znowu mnie uderzy. Wiedziałam, że zauważył mój strach, więc szybko uśmiechnęłam się.
- Jess, nie musisz się mnie bać - powiedział i zachichotał. Och, więc teraz będzie mówił do mnie zdrobnieniami? O co chodzi? To jest zbyt przerażające.
- Słuchaj, Jess - zaczął - Chciałem Cię, i Cię mam, więc nie musisz się obawiać...nie skrzywdzę Cię, chyba że będziesz nieposłuszna.
Pocałował mnie w czubek głowy i puścił moje ramię. A ja stałam po prostu, patrząc na każdy ruch, który wykonał. Słowa, które wypowiedział, wciąż przewijały się w moich myślach.
Chciał mnie, i mnie dostał?
--------------------------------------------------------------------------------------------
Tadam, o to druga część <3 Huhuhuhu ciekawe co teraz, będzie :D Ja wiem, a wy dowiecie się już niedługo.
Chciałabym podziękować wszystkim osobom, które wytrwale i bez hejtów czekały na rozdział. KOCHAM WAS <3
Po raz kolejny, jestem tylko człowiekiem. I wiadomości typu :
"Nie ma się co dziwić małą ilością komentarzy te opowiadanie jest świetne a wy je zaniedbujecie ;c"
" Weź, może przetłumacz rozdział. Po chuj się za to brałaś jak jesteś za leniwa żeby cokolwiek robić"
I wiele wiele innych, na TT </3
Rozumiem, że opowiadanie wam się podoba, i bardzo chciałybyście czytać rozdziały codziennie a może nawet dwa razy dziennie. Ale musicie mnie zrozumieć. Są wakacje, piękna pogoda, a przetłumaczenie rozdziału nie zajmuje 10 minut, tylko około godziny czy nawet dwóch. Mam swoje życie, przyjaciół, rodzinę a nie chce spędzić wakacji przed komputerem. Rozdziały pojawiają się co 3/4 dni, co i tak jest często, są blogi gdzie autorki piszą co 2 tygodnie. Dlatego jedyne o co proszę to zrozumienie, i postawienie się w moim miejscu.
A JAK WAM SIĘ NIE PODOBA, TO CZYTAJCIE PO ANGIELSKU. NIKT WAM TU NIE KAŻE CZEKAĆ NA TŁUMACZENIE
3 lip 2013
Rozdział 14, Część 1
Chcę się stąd wydostać. Marzę o tym, żeby byś gdziekolwiek indziej. To jedyne o co proszę.
Leżałam na łóżku razem z Jason'em, który aktualnie spał. To moja jedyna okazja, wszyscy śpią. Wygramoliłam się z łóżka najciszej jak to było możliwe, i zabierając ze sobą swoją torbę wyszłam z pokoju. Obejrzałam się jeszcze, spoglądając na Jason'a i upewniając się czy nadal śpi. Kiedy byłam pewna że nikt mi nie przeszkodzi, skierowałam się w stronę frontowych drzwi. Odetchnęłam z ulgą gdy okazało się, że nie są zamknięte na klucz. Wyszłam na zewnątrz i zeszłam po schodach aby wyjść z budynku. Kidy byłam na dworze, odetchnęłam świeżym powietrzem i uśmiechnęłam się sama do siebie. Wracam do domu. Tylko o tyle prosiłam. Moje życzenie się spełniło.
Wpatrywałam się w drzwi frontowe mojego domu. Nareszcie tu jestem.
Zaraz po wyjściu z mieszkania Alex'a i Jason'a spotkałam kobietę, która mnie rozpoznała i zadzwoniła po policje, Ci natomiast zawieźli mnie do domu. Mam nadzieję, że aresztują moich porywaczy. Opowiedziałam policji o bombie i planach, które uknuli. Teraz, wreszcie stoję przed moim domem. Westchnęłam i zapukałam kilka razy. Odczekałam chwilę na odpowiedź, ale usłyszałam jedynie głuchą ciszę. Zapukałam kolejny raz, ale dalej nic. Nacisnęłam klamkę i drzwi ustąpiły. Dlaczego nikt nie zamknął drzwi? Weszłam do środka i zaczęłam rozglądać się wokoło. Wszędzie panowała ta przerażająca cisza. Gdzie mój tata? Wszystko był tak, jak dawniej...nic się nie zmieniło.
- Tato! - krzyknęłam - Wróciłam.
Zero odpowiedzi. Zaczynałam się martwić, myślałam że do tej pory powinien wrócić do domu. Skierowałam się do salonu, i kiedy tam weszłam....Łzy zaczęły formować się w dole moich oczu.
Krew była wszędzie, a w samym jej środku leżał mój tata, martwy. W prawej ręce trzymał broń. Podbiegłam do niego i klęknęłam podciągając jego bezwładne ciało na swoje kolana.
- Nie, nie, nie! - łkałam - Proszę nie!
Moje oczy powędrowały na karteczkę, leżącą obok mojego taty. Podniosłam ją i przeczytałam jego ostatnie słowa.
"Przepraszam"
"Przepraszam" napisane na kartce, pismem mojego taty. Moje łzy całkowicie zmoczyły karteczkę. Wstałam z podłogi i wybiegłam na zewnątrz. Dwóch chłopaków w moim wieku, przechodziło właśnie chodnikiem obok mnie, nie wiedziałam co zrobić. Potrzebuję tylko czyjejś pomocy.
- Pomocy! - krzyknęłam do nich.
Spojrzeli na mnie natychmiastowo, zauważyłam że byli zszokowani. Spojrzałam na siebie, miałam krew na rękach i ubraniach, a w ręce ściskałam ostatnie pożegnanie mojego ojca.
- Co się stało? - po raz kolejny zapytał policjant.
Siedziałam na chodniku z głową ukrytą w dłoniach. Jedyne o czym teraz myślałam to, to co się stało, ale nie potrafiłam dobrać słów aby opowiedzieć policji o tej sytuacji. Mężczyzna wciąż zadawał pytania, a ja jedynie wpatrywałam się tępo w jezdnię. Nie umiałam wyrzucić obrazu mojego taty z głowy. Myślałam, że oszaleję. Usłyszałam, że policjant wzdycha i w końcu zostawia mnie samą. A ja tylko siedziałam i płakałam...Chciałbym nigdy nie wrócić do domu i zobaczyć tego wszystkiego. Nikt nie zasługuje na to, co ja przeszłam przez ostatnie tygodnie. Usłyszał, że ktoś się zbliża i siada obok mnie.
- Wszystko w porządku? - spojrzałam w górę i zauważyłam, że to jeden z chłopaków, którzy mi pomogli.
- Przepraszam, wiem że nie. Po prostu nie wiem co powiedzieć - powiedział przeczesując dłonią swoje ciemne brązowe włosy.
- Jest ok - wymamrotałam.
To nie jego wina, więc nie widzę żadnego powodu aby być na niego zła.
----------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie dodałam, powiem wam, że strasznie tęskniłam za dodawaniem rozdziałów na tego bloga.
Ten podzieliłam na dwie części, druga pojawi się zapewne jutro :D
Coś mało komentarzy jest ostatnio.. :(
NIE KARAJCIE TEGO BLOGA PRZE ZEMNIE
Oficjalnie witam Wiktorię!!!! Mam nadzieję, że przywitacie nową dziewczynę bardzo dobrze, bo ma naprawę ogromny talent!
To tyle, do jutra. Mam nadzieje, że powrócimy do większej ilości komentarzy <3
Leżałam na łóżku razem z Jason'em, który aktualnie spał. To moja jedyna okazja, wszyscy śpią. Wygramoliłam się z łóżka najciszej jak to było możliwe, i zabierając ze sobą swoją torbę wyszłam z pokoju. Obejrzałam się jeszcze, spoglądając na Jason'a i upewniając się czy nadal śpi. Kiedy byłam pewna że nikt mi nie przeszkodzi, skierowałam się w stronę frontowych drzwi. Odetchnęłam z ulgą gdy okazało się, że nie są zamknięte na klucz. Wyszłam na zewnątrz i zeszłam po schodach aby wyjść z budynku. Kidy byłam na dworze, odetchnęłam świeżym powietrzem i uśmiechnęłam się sama do siebie. Wracam do domu. Tylko o tyle prosiłam. Moje życzenie się spełniło.
Wpatrywałam się w drzwi frontowe mojego domu. Nareszcie tu jestem.
Zaraz po wyjściu z mieszkania Alex'a i Jason'a spotkałam kobietę, która mnie rozpoznała i zadzwoniła po policje, Ci natomiast zawieźli mnie do domu. Mam nadzieję, że aresztują moich porywaczy. Opowiedziałam policji o bombie i planach, które uknuli. Teraz, wreszcie stoję przed moim domem. Westchnęłam i zapukałam kilka razy. Odczekałam chwilę na odpowiedź, ale usłyszałam jedynie głuchą ciszę. Zapukałam kolejny raz, ale dalej nic. Nacisnęłam klamkę i drzwi ustąpiły. Dlaczego nikt nie zamknął drzwi? Weszłam do środka i zaczęłam rozglądać się wokoło. Wszędzie panowała ta przerażająca cisza. Gdzie mój tata? Wszystko był tak, jak dawniej...nic się nie zmieniło.
- Tato! - krzyknęłam - Wróciłam.
Zero odpowiedzi. Zaczynałam się martwić, myślałam że do tej pory powinien wrócić do domu. Skierowałam się do salonu, i kiedy tam weszłam....Łzy zaczęły formować się w dole moich oczu.
Krew była wszędzie, a w samym jej środku leżał mój tata, martwy. W prawej ręce trzymał broń. Podbiegłam do niego i klęknęłam podciągając jego bezwładne ciało na swoje kolana.
- Nie, nie, nie! - łkałam - Proszę nie!
Moje oczy powędrowały na karteczkę, leżącą obok mojego taty. Podniosłam ją i przeczytałam jego ostatnie słowa.
"Przepraszam"
"Przepraszam" napisane na kartce, pismem mojego taty. Moje łzy całkowicie zmoczyły karteczkę. Wstałam z podłogi i wybiegłam na zewnątrz. Dwóch chłopaków w moim wieku, przechodziło właśnie chodnikiem obok mnie, nie wiedziałam co zrobić. Potrzebuję tylko czyjejś pomocy.
- Pomocy! - krzyknęłam do nich.
Spojrzeli na mnie natychmiastowo, zauważyłam że byli zszokowani. Spojrzałam na siebie, miałam krew na rękach i ubraniach, a w ręce ściskałam ostatnie pożegnanie mojego ojca.
- Co się stało? - po raz kolejny zapytał policjant.
Siedziałam na chodniku z głową ukrytą w dłoniach. Jedyne o czym teraz myślałam to, to co się stało, ale nie potrafiłam dobrać słów aby opowiedzieć policji o tej sytuacji. Mężczyzna wciąż zadawał pytania, a ja jedynie wpatrywałam się tępo w jezdnię. Nie umiałam wyrzucić obrazu mojego taty z głowy. Myślałam, że oszaleję. Usłyszałam, że policjant wzdycha i w końcu zostawia mnie samą. A ja tylko siedziałam i płakałam...Chciałbym nigdy nie wrócić do domu i zobaczyć tego wszystkiego. Nikt nie zasługuje na to, co ja przeszłam przez ostatnie tygodnie. Usłyszał, że ktoś się zbliża i siada obok mnie.
- Wszystko w porządku? - spojrzałam w górę i zauważyłam, że to jeden z chłopaków, którzy mi pomogli.
- Przepraszam, wiem że nie. Po prostu nie wiem co powiedzieć - powiedział przeczesując dłonią swoje ciemne brązowe włosy.
- Jest ok - wymamrotałam.
To nie jego wina, więc nie widzę żadnego powodu aby być na niego zła.
----------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie dodałam, powiem wam, że strasznie tęskniłam za dodawaniem rozdziałów na tego bloga.
Ten podzieliłam na dwie części, druga pojawi się zapewne jutro :D
Coś mało komentarzy jest ostatnio.. :(
NIE KARAJCIE TEGO BLOGA PRZE ZEMNIE
Oficjalnie witam Wiktorię!!!! Mam nadzieję, że przywitacie nową dziewczynę bardzo dobrze, bo ma naprawę ogromny talent!
To tyle, do jutra. Mam nadzieje, że powrócimy do większej ilości komentarzy <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)