21 lip 2013

Rozdział 19

Jessica's POV

Jak miałam znaleźć Jasona, kiedy nie miałam pojęcia gdzie znajdowała się jego kryjówka? Nie mogłam znieść kolejnego porwania. Chciałam tylko normalnie żyć. Czy proszę o zbyt wiele ? Myślę, że chyba tak.

- Ring.. Ring.. Ring.. - ktoś zadzwonił do drzwi.
Westchnęłam i poszłam otworzyć. Przedemną stała agentka Wilson. Byłam zaskoczona, faktem, że ją widzę, ale wpuściłam ją do środka. Zaraz po tym jak na mnie spojrzała, zaniemówiła. Spojrzałam na nią zmieszana, ponieważ nie miałam pojęcia o co chodzi.
- Co ci się stało ? - zapytała, z szokiem namalowanym na jej twarzy. Zaraz po tym jak zdałam sobie sprawę o co jej chodziło - oczywiście mówiła o siniaku i rozcięciu na mojej twarzy. Natychmiast zakryłam twarz rękoma.
-Nic takiego - skłamałam - Myślę, że powinnaś już iść - prawie wypchnęłam ją za drzwi mojego domu. Nie mogłam się pakować w jeszcze większe kłopoty. Jeśli dowie się, że byłam nadużywana, będzie mi zadawać mnóstwo pytań i wszystko stanie się większym gównem niż w rzeczywistości jest. Wilson chciała coś powiedzieć, ale zamknęłam jej drzwi przed nosem, zanim zdążyła wymówić słowo. Ciężko westchnęłam i próbowałam zachować moje myśli razem. Pierwszą rzecza jaką musiałam zrobić, to znalezienie Jasona, nawet jeśli nie chciałam widzieć jego twarzy. Nie chciałam, aby coś stało się Lindsay. Nie chciałam, żeby miała takie życie jak ja.

Chwyciłam telefon, kiedy zakładałam na siebie kurtkę. Upewniłam się, że Wilson odeszła i spokojnie mogłam wyjść z domu. Szłam wzdłuż chodnika, nie wiedząc co zrobić. To było beznadziejne. Nie miałam najmniejszej szansy, by znaleźć Jasona. Mógł być gdziekolwiek i co jeśli nawet nie będzie chciał mi pomóc? Przeszłam kilka ulic, aż dotarłam do wzgórza. Udało mi się wspiąć na górę. Na szczycie, miałam widok na cały ocean. Tuż przed moimi stopami było urwisko i jakieś pięćdziesiąt metrów w dół. Gdybym zrobiła jeszcze jeden krok, spadłabym na dół, prosto do oceanu. Czułam adrenaline we krwi. Nie zrobiłabym tego, chociaż wiedziałam jak bardzo chciałam to zrobić. Jednak nie mogłam tego zrobić Lindsay. Ona musi wrócić do domu. Moje myśli zostały przerwane. Usłyszałam jak ktoś do mnie krzyczy.
- Stój! - uh, znajomy głos. Przeżyłam niemały szok. Myślałam, że jestem tutaj sama. Przestraszyłam się i prawie przez to upadłam, ale poczułam silne ramina, otulające moja talię, ciągnąc mnie delikatnie w tył. Daleko od krawędzi. Krzyknęłam trochę, ale przestałam kiedy zobaczyłam, kim była ta osoba. Spojrzałam na parę brązowych oczu.
- Nigdy tak nie rób - powiedział zmartwiony, ale również odrobinę przestraszony.
- Co? - powiedziałam, tak głupio jak tylko mogłam. On chyba myślał, że chce się zabić. Nie chciałam mówić teraz, o moich samobójczych myślach.
- Przestraszyłaś mnie - w końcu coś powiedział. W sumie.. dlaczego to powiedział? Czy dla niego nie byłoby lepiej, gdybym była martwa? Doszło do mnie, że cały czas jestem w jego ramionach. Uwolniłam się. Mogłam zauważyć, że Jason wolałby mnie tulić, ale ukrył to szybko.
- Musisz mi pomóc - powiedziałam nerwowo przygryzając wargę i czekając na jego decyzje.
- Okay - powiedział szybko, nawet chyba nie zdążył pomyśleć. Nie ukrywam, ździwiło mnie to odrobinę.
- Muszę zdobyć listę z każdym kryminalistą w tym mieście - wyraz jego twarzy natychmiast zamienił się na zmieszanie. Wiedziałam, że to go zdezorientowało, ale było to dla mnie bardzo ważne, pozatym nie wiedziałam czy Lindsay sobie poradzi, czy nie - proszę, tylko nie zadawaj pytań, naprawdę nie wiem co odpowiedzieć. Zrób to co mówię, Jason - błagałam go. Spojrzał na ziemię, by po chwili pokiwać głową w zgodzie. Przytuliłam go, nie przemyślając tego. Przestałam, kiedy zdałam sobie sprawę z tego co robię. Jason próbował ukryć uśmiech.
- Um, musze iść. Możemy się spotkać jutro, będziesz mógł mi dać listę o którą prosiłam - pokiwał głową i zanim mogłam odejść, chwycił moje ramie i przytulił do siebie.
- Cokolwiek robiłaś tak blisko krawędzi, obiecuję Ci, wszystko się będzie dobrze - próbował mnie przekonać. Wiedziałam, że teraz starał się być miły, by na końcu mnie zranić.
- Chciałam zbyt mocno, aby było dobrze. Wiem, że nigdy nie będzie, więc już nie chcę, by było lepiej - zapewniłam sama siebie, uwalniając się z jego uścisku. Spojrzałam na niego ostatni raz i odeszłam. Wyglądał na smutnego, ale nie zaniepokoiło to mnie za bardzo, moje myśli były zupełnie gdzieś indziej.

Jason's POV

Musiałem śledzić Jessice odkąd wyszła z domu. Jakaś kobieta odwiedziła ją kilka minut temu wcześniej i wygląda na to, że całkiem nieźle musiała ją wkurzyć, ponieważ chwilę później wyrzuciła ją z domu. Zaczęła iść chodnikiem. Poszedłem za nią, będąc bardzo ciekawy tego co ma zamiar zrobić. Musiałem się upewnić, że nie znajduję się zbyt blisko niej, żeby mnie nie zauważyła. Stała na szczycie wzgórza. Podszedłem bliżej, ale nadal odpowiednio daleko by być niezauważonym. Zbliżyła się do krawędzi. Wyglądało na to, że w dół, do oceanu jest jakieś pięćdziesiąt metrów. Gdyby upadła, byłaby martwa.
Zrobiła kolejny krok w stronę krawędzi i w tym momencie zdałem sobie sprawę co planowała zrobić. Biegłem w jej stronę, krzycząc
- Stój! - zaskoczyłem ją tym, przez co jej ciało odrobinę podskoczyło. Zanim mogła upaść, trzymałem ją w moich ramionach, odciągając ją od krawędzi. Co do cholery sobie myślała? Nie mogła się zabić. Obróciłem ją do siebie i teraz staliśmy patrząc sobie w oczy. Jej duże, niebieskie oczy były niesamowite. Zatraciłem się w nich.
Dopiero teraz zauważyłem siniaki na całej twarzy, to sprawiło, że stałem się smutny, myśląc kto mógł jej to zrobić. Obiecałem sobie, że znajdę osobę, która ją skrzywdziła, kopne tego kogoś w dupe.
- Nigdy tak nie rób! - powiedziałem zmartwiony. Nie wiedziałbym co zrobić, gdyby popełniła samobójstwo. Ona była tylko jedna, jedyna. Wiem, że to brzmi kiepsko, ale wiele dla mnie znaczy.
- Co ? - zapytała, odnosząc się do mojego zdania. Wyglądała, jakby nie wiedziała o czym mówię.
- Przestraszyłaś mnie - w końcu to powiedziałem, ale to prawda. Naprawdę, nie wiedziałbym co zrobić, gdyby zrobiła jeszcze jeden, pieprzony krok i spadła na dół.
Uwolniła się z mojego uścisku. Wolałbym trzymać ją i mieć pewność, że jest bezpieczna ze mną ale nie chciałem jej się bardziej narzucać.
- Musisz mi pomóc - powiedziała. Spojrzałem na nią i szybko wydukałem - Okay - w jej kierunku.
- Muszę zdobyć listę z każdym kryminalistą w tym mieście - natychmiast się zmieszałem. Do czego jej to jest potrzebne? Mam nadzieję, że nie chce się wpakować w kłopoty - proszę, tylko nie zadawaj pytań, naprawdę nie wiem co odpowiedzieć. Zrób to co mówię, Jason - błagała. Spojrzałem na ziemię, by po chwili pokiwać głową w zgodzie i wyszeptać ciche 'okay' znowu. Musiała być naprawdę szczęśliwa, przytulając mnie, wkrótce zdając sobie sprawę co robiła, oddalając się odemnie. Próbowałem ukryć uśmiech, ale to było trudne. Kocham kiedy robi coś takiego jak to.
- Um, muszę iść. Możemy się spotkać jutro, będziesz mógł mi dać listę o którą prosiłam - zapytała cicho. Pokiwałem głową i chwyciłem jej ramie zanim mogła odejść, przyciskając ją do siebie. Musiałem być pewny, że nie zrobi niczego głupiego. Słyszałem o jej ojcu, którego znalazła kiedy uciekła za pierwszym razem. Był w domu. Najwyraźniej popełnił samobójstwo. Nie chciałem, żeby zrobiła to co on i naprawdę nie chciałem skrzywdzić nikogo z jej rodziny. Nawet nie wiedziałem, że jej mama tam była, a jej brat to tylko wypadek. Zamierzał mi ją zabrać. Nie mogłem pozwolić, ale takie zdarzenie miało miejsce.
- Cokolwiek robiłaś tak blisko krawędzi, obiecuję Ci, wszystko się będzie dobrze - zapewniłem. Nie uwierzyła w ani jedno moje słowo. Tak bardzo bym chciał, żeby bardziej mi ufała. Wiem, że to nie jest proste, szczególnie kiedy jesteś porwana, ale zmieniłem się od tego czasu.
-Chciałam zbyt mocno, aby było dobrze. Wiem, że nigdy nie będzie, więc już nie chcę, by było lepiej - powiedziała. Mówiła prawdę i to złamało mi serce. Wydostała się z mojego uścisku, kiedy mówiła. Wyglądała jakby nie wierzyła, że kiedykolwiek może być lepiej. Dobrze, gdyby była ze mną, że byłoby o wiele lepiej. Mógłbym sprawić, że żyłaby w świecie, którego zdecydowanie jest warta. Spojrzała na mnie ostatni raz, po czym odeszła. Westchnąłem i również zacząłem iść.

____________________________

Macie rozdział, miał być dzisiaj wieczorem, ale miałam zadziwić Jasona i na 100% mi sie udało. Jason, ze mną się nie wygrywa ! Ha!

Uh, ciekawie, ciekawie. Co byście zrobili na jej miejscu ? W ogóle się nie spodziewałam, że ona może popełnić samobójstwo ! Jak myślicie co się zdarzy w następnym rozdziale ? Mogę tylko zdradzić, że następny pojawi się wkrótce (czyt. soon hahah)

Serdeczne pozdrowienia dla dwóch idiotów, których możecie obserwować już teraz:
@LW_JessicaPL - Jess
@LW_JasonPL - Jase


Miłego dnia kochani ! <3

11 komentarzy:

  1. Awww ale Jason slodki

    OdpowiedzUsuń
  2. Ona chciala skoczyc? O.o woah

    OdpowiedzUsuń
  3. szybko szybko,żartuję...ale nie daj czekać zbyt długo.Rozdział cudowny...

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesujący rozdział. To było słodkie jak ją odciągnął i się martwił.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To ona chciała skoczyć? Ugh, już nic nie wiem.. Ale nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;-;

    OdpowiedzUsuń
  7. Martwi się o nią *o* ale to nie zmienia faktu, że oboje mnie wkurzają. tylko nie wiem które bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Vsjsbhsbsu ale on jest opiekuńczy sjsvaisbai

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne tłumaczenie. Bardzo Wam dziękuję, za to, że poświęcacie swój cenny czas na tłumaczenie tego opowiadania. Jesteście niesamowite! Bardzo, bardzo dziękuję :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń