To było następnego dnia, zaraz po tym jak prosiłam Jason'a o listę z nazwiskami. Nie miałam pojęcia, o której przyjdzie, bo nie ustaliliśmy tego wcześniej. Czy to głupi pomysł? Chyba tak, kogo ja oszukuję? Nie mogę przecież, odwiedzić każdego kryminalisty w tym mieście! To był najgłupszy pomysł na świecie, ale w sumie nie mam chyba innego wyboru. Mogłabym iść na policję, ale nie wiadomo czy nie będę od nich szybsza. Jeśli dobrze pamiętam, nie byli zbyt pomocni kiedy to mnie porwano, więc dlaczego miałby się to zmienić? Westchnęłam, wstałam z kanapy, i weszłam do kuchni.
- Hey - usłyszałam znajomy głos za sobą. Podskoczyłam ze strachu i odwróciłam się. Moje oczy natychmiast odnalazły brązowe tęczówki Jason'a. Stał naprawdę blisko mnie. Jak on się tu dostał? Odsunęłam się odrobinę.
- Jak wszedłeś? - zapytałam z ciekawości. Zignorował to pytanie z jakiegoś powodu, i wyciągnął karteczkę z kieszeni kurtki. Właśnie miałam ją zabrać, kiedy schował ją spowrotem. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Co on wyprawia?
- Nie dostaniesz jej, jeśli nie powiesz co się dzieje? - powiedział uparcie. Nie chcę go w to wciągać, i szczerze nie mam zamiaru spędzać z nim tyle czasu.
- To nie ma znaczenia - powiedziałam i wyszłam z kuchni.
- To ma znaczenie dla mnie. Jeśli wpadłaś w jakieś kłopoty, to na pewno ma znaczenie - powiedział podążając za mną. Odwróciłam się zmuszając go do zatrzymania się.
- Dlaczego się tym przejmujesz? Dlaczego obchodzi Cię jeśli coś mi się stanie? Nie jestem kimś, o kogo powinieneś się martwić, ponieważ to byłaby tylko strata czasu, i... - ucięłam kiedy Jason złapał mnie za rękę.
- Przejmuję się, bo jesteś tego warta. I jesteś zdecydowanie kimś o kogo każdy powinien się troszczyć. To źle, że uważasz inaczej. - Jason zaczął mi tłumaczyć. Nie chciałam wierzyć w to co mówił, w sumie dlaczego miałabym?
Jak tylko Jason skończył mówić, ktoś zadzwonił do drzwi. Przeklęłam się w duchu. To nie najlepszy moment na odwiedziny.
- Daj mi kartkę - zażądałam. Jason pokręcił głową. Westchnęłam i powtórzyłam wcześniejsze słowa. On tylko pokręcił głowa, jakby był upartym siedmioletnim dzieckiem.
- Dobrze, schowaj się w mojej sypialni i wyjdź dopiero jak Cię zawołam - rozkazałam mu. Uśmiechnął się tylko i wszedł do pokoju. Byłam trochę zdziwiona, bo wiedział dokładnie gdzie to jest, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, bo ktoś znów zaczął się dobijać. Kiedy upewniałam się, że Jason się ukrył otworzyłam drzwi.
Strach przeszedł przez moje ciało, kiedy zorientowałam się, kto stoi po drugiej stronie.
- Tęskniłaś? - Jake zapytał z uśmiechem. Bez odpowiedzi, zrobiła kilka kroków w tył, uciekając jak najdalej od niego. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego z jakiegoś powodu. To mogło być cokolwiek, a to i tak nie ma znaczenia, bo winę zwali na mnie. Wszedł do mieszania, i zbliżył się do mnie.
- Proszę odejdź - wymamrotałam. Spojrzał na mnie, jakbym żartowała.
- Chcesz żebym sobie poszedł? - zapytał. Przytaknęłam niepewnie, nie wiedząc jaki będzie jego kolejny krok, i tak jak się spodziewałam, kilka sekund później poczułam uderzenia na policzku.
- Wyjdę, kiedy będę chciał! - krzyknął. Podniósł swoja rękę, i znów mnie uderzył. Upadłam na ziemię, a on zaczął mnie kopać. Kiedy ból był już nie do wytrzymania, zaczęłam krzyczeć. Mój wzrok był zamazany, i ciężko było mi cokolwiek zobaczyć. Ale zauważyłam, że ktoś odrywa ode mnie Jake'a i odpycha go. Ktoś coś krzyczał, ale byłam zbyt zmęczona, żeby rozpoznać słowa. Chwilę później, była już tylko cisza. Chciałam tylko zamknąć oczy i zasnąć, ale ktoś zaczął wykrzykiwać moje imię. Nie obchodziło mnie to. Chcę tylko spać, to wydawało się najważniejsze. Ta osoba wciąż wykrzywiała moje imię, i powtarzała żebym nie zamykała oczu. Dlaczego nie pozwoli mi po prostu zasnąć?
JASON'S POV
Siedziałem cierpliwie w pokoju Jessicy. Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. Była na nim mała Jessic'a, trzymająca za rękę jakąś kobietę. Obydwie były szczęśliwe, co było widać na zdjęciu. Na odwrocie znajdowała się notatka : " Kocham się od zawsze i na zawsze - Mama" Westchnąłem po przeczytaniu tego. Kobieta ze zdjęcia to jej mama, ta którą zabiła jedna z moich bomb. Poczucie winy przeszło przez całe moje ciało. To moja wina, ze ma już nikogo.
Krzyk, odciągnął moje myśli od zdjęcia. Odłożyłem zdjęcie na miejsce, i podszedłem do drzwi żeby lepiej słyszeć. Usłyszałem kolejny krzyk wydobywający się z salonu. Otworzyłem drzwi i skierowałem się do źródła dźwięku. Wściekłość wypełniła mnie całego, gdy zobaczyłem co się dzieje. Jakiś chłopak kopał Jessica, która leżała na ziemi cała we krwi. Odciągnęłam go od dziewczyny i bez namysł zacząłem okładać go po twarzy, aż do momentu gdy nie zostało mi siły w rękach. Leżał nieprzytomny i mocno krwawił. Nie obchodził mnie, mam gdzieś czy wykrwawi się na śmierć! Zasłużył na to! Moje dłonie były całe zakrwawione, ale nie miałem czasu, żeby myśleć o sobie. Skupiłem się na Jessice, która to otwierała do zamykała oczy. Krwawiła bardzo mocno, krzyczałem żeby pozostawić ją w przytomności. Pobiegłem do łazienki i wziąłem wszystko co było mi potrzebne. Wróciłem do Jessicy i podłożyłem jej poduszkę pod głowę. Wytarłem całą krew z jej twarzy, zabandażowałem jej ramię i zatamowałem krwotoki.
Była przytomna, ale wciąż walczyła o to aby nie zasnąć. Zauważyłem jakaś wodę na podłodze przed mną, kiedy zorientowałem się, że to moje łzy. Nie mogłem znieść, że musi tyle cierpieć. Naprawdę ciężko mi oglądać ją w takim stanie. Wziąłem ją na ręce i położyłem na kanapie. Kiedy byłem pewny, że leży wygodnie, wróciłem do chłopaka, który jej to zrobił. Chwyciłem go za kołnierz i zawlokłem do kuchni. Nalałem wody do szklanki, i chlusnąłem mu w twarz przywracając go do przytomności.
- Co kurwa ?! - zapytał zmieszany wstając z podłogi. Zignorowałem jego narzekania i powiedział groźnym tonem: - Jeśli jeszcze kiedykolwiek ją dotniesz, skończy o wiele gorzej niż dzisiaj!
Spojrzał na mnie przestraszony.
- Nie masz prawa o tym decydować. Ja jestem jej chłopakiem - kłócił się. Spojrzałem na niego z kpiną. Chyba sobie jaja robił! Był jej chłopakiem? Dlaczego miałby wybrać jego?
- Już nie. Uznaj to za zerwanie - powiedziałem kończąc to. Spojrzał na mnie, zanim wyszedł z domu
- To nie koniec! - powiedział jeszcze zanim zniknął.
- Och, zapewniam Cię, że nie - westchnąłem do siebie i wróciłem do salonu, siadając u boku Jessicy.
----------------------------------------------------------------------------------
mwnbecjikebc OMG Kocham Jasona!!! Jak ją obronił! Dobrze tak temu Jake'owi !!! Nie cierpię go! Mam nadzieję że Jassica, w końcu przejrzy na oczy i zakocha się w Jasonie!
Podoba się wam rozdział? Jeśli tak to skomentujcie :D
- Hey - usłyszałam znajomy głos za sobą. Podskoczyłam ze strachu i odwróciłam się. Moje oczy natychmiast odnalazły brązowe tęczówki Jason'a. Stał naprawdę blisko mnie. Jak on się tu dostał? Odsunęłam się odrobinę.
- Jak wszedłeś? - zapytałam z ciekawości. Zignorował to pytanie z jakiegoś powodu, i wyciągnął karteczkę z kieszeni kurtki. Właśnie miałam ją zabrać, kiedy schował ją spowrotem. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Co on wyprawia?
- Nie dostaniesz jej, jeśli nie powiesz co się dzieje? - powiedział uparcie. Nie chcę go w to wciągać, i szczerze nie mam zamiaru spędzać z nim tyle czasu.
- To nie ma znaczenia - powiedziałam i wyszłam z kuchni.
- To ma znaczenie dla mnie. Jeśli wpadłaś w jakieś kłopoty, to na pewno ma znaczenie - powiedział podążając za mną. Odwróciłam się zmuszając go do zatrzymania się.
- Dlaczego się tym przejmujesz? Dlaczego obchodzi Cię jeśli coś mi się stanie? Nie jestem kimś, o kogo powinieneś się martwić, ponieważ to byłaby tylko strata czasu, i... - ucięłam kiedy Jason złapał mnie za rękę.
- Przejmuję się, bo jesteś tego warta. I jesteś zdecydowanie kimś o kogo każdy powinien się troszczyć. To źle, że uważasz inaczej. - Jason zaczął mi tłumaczyć. Nie chciałam wierzyć w to co mówił, w sumie dlaczego miałabym?
Jak tylko Jason skończył mówić, ktoś zadzwonił do drzwi. Przeklęłam się w duchu. To nie najlepszy moment na odwiedziny.
- Daj mi kartkę - zażądałam. Jason pokręcił głową. Westchnęłam i powtórzyłam wcześniejsze słowa. On tylko pokręcił głowa, jakby był upartym siedmioletnim dzieckiem.
- Dobrze, schowaj się w mojej sypialni i wyjdź dopiero jak Cię zawołam - rozkazałam mu. Uśmiechnął się tylko i wszedł do pokoju. Byłam trochę zdziwiona, bo wiedział dokładnie gdzie to jest, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, bo ktoś znów zaczął się dobijać. Kiedy upewniałam się, że Jason się ukrył otworzyłam drzwi.
Strach przeszedł przez moje ciało, kiedy zorientowałam się, kto stoi po drugiej stronie.
- Tęskniłaś? - Jake zapytał z uśmiechem. Bez odpowiedzi, zrobiła kilka kroków w tył, uciekając jak najdalej od niego. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego z jakiegoś powodu. To mogło być cokolwiek, a to i tak nie ma znaczenia, bo winę zwali na mnie. Wszedł do mieszania, i zbliżył się do mnie.
- Proszę odejdź - wymamrotałam. Spojrzał na mnie, jakbym żartowała.
- Chcesz żebym sobie poszedł? - zapytał. Przytaknęłam niepewnie, nie wiedząc jaki będzie jego kolejny krok, i tak jak się spodziewałam, kilka sekund później poczułam uderzenia na policzku.
- Wyjdę, kiedy będę chciał! - krzyknął. Podniósł swoja rękę, i znów mnie uderzył. Upadłam na ziemię, a on zaczął mnie kopać. Kiedy ból był już nie do wytrzymania, zaczęłam krzyczeć. Mój wzrok był zamazany, i ciężko było mi cokolwiek zobaczyć. Ale zauważyłam, że ktoś odrywa ode mnie Jake'a i odpycha go. Ktoś coś krzyczał, ale byłam zbyt zmęczona, żeby rozpoznać słowa. Chwilę później, była już tylko cisza. Chciałam tylko zamknąć oczy i zasnąć, ale ktoś zaczął wykrzykiwać moje imię. Nie obchodziło mnie to. Chcę tylko spać, to wydawało się najważniejsze. Ta osoba wciąż wykrzywiała moje imię, i powtarzała żebym nie zamykała oczu. Dlaczego nie pozwoli mi po prostu zasnąć?
JASON'S POV
Siedziałem cierpliwie w pokoju Jessicy. Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. Była na nim mała Jessic'a, trzymająca za rękę jakąś kobietę. Obydwie były szczęśliwe, co było widać na zdjęciu. Na odwrocie znajdowała się notatka : " Kocham się od zawsze i na zawsze - Mama" Westchnąłem po przeczytaniu tego. Kobieta ze zdjęcia to jej mama, ta którą zabiła jedna z moich bomb. Poczucie winy przeszło przez całe moje ciało. To moja wina, ze ma już nikogo.
Krzyk, odciągnął moje myśli od zdjęcia. Odłożyłem zdjęcie na miejsce, i podszedłem do drzwi żeby lepiej słyszeć. Usłyszałem kolejny krzyk wydobywający się z salonu. Otworzyłem drzwi i skierowałem się do źródła dźwięku. Wściekłość wypełniła mnie całego, gdy zobaczyłem co się dzieje. Jakiś chłopak kopał Jessica, która leżała na ziemi cała we krwi. Odciągnęłam go od dziewczyny i bez namysł zacząłem okładać go po twarzy, aż do momentu gdy nie zostało mi siły w rękach. Leżał nieprzytomny i mocno krwawił. Nie obchodził mnie, mam gdzieś czy wykrwawi się na śmierć! Zasłużył na to! Moje dłonie były całe zakrwawione, ale nie miałem czasu, żeby myśleć o sobie. Skupiłem się na Jessice, która to otwierała do zamykała oczy. Krwawiła bardzo mocno, krzyczałem żeby pozostawić ją w przytomności. Pobiegłem do łazienki i wziąłem wszystko co było mi potrzebne. Wróciłem do Jessicy i podłożyłem jej poduszkę pod głowę. Wytarłem całą krew z jej twarzy, zabandażowałem jej ramię i zatamowałem krwotoki.
Była przytomna, ale wciąż walczyła o to aby nie zasnąć. Zauważyłem jakaś wodę na podłodze przed mną, kiedy zorientowałem się, że to moje łzy. Nie mogłem znieść, że musi tyle cierpieć. Naprawdę ciężko mi oglądać ją w takim stanie. Wziąłem ją na ręce i położyłem na kanapie. Kiedy byłem pewny, że leży wygodnie, wróciłem do chłopaka, który jej to zrobił. Chwyciłem go za kołnierz i zawlokłem do kuchni. Nalałem wody do szklanki, i chlusnąłem mu w twarz przywracając go do przytomności.
- Co kurwa ?! - zapytał zmieszany wstając z podłogi. Zignorowałem jego narzekania i powiedział groźnym tonem: - Jeśli jeszcze kiedykolwiek ją dotniesz, skończy o wiele gorzej niż dzisiaj!
Spojrzał na mnie przestraszony.
- Nie masz prawa o tym decydować. Ja jestem jej chłopakiem - kłócił się. Spojrzałem na niego z kpiną. Chyba sobie jaja robił! Był jej chłopakiem? Dlaczego miałby wybrać jego?
- Już nie. Uznaj to za zerwanie - powiedziałem kończąc to. Spojrzał na mnie, zanim wyszedł z domu
- To nie koniec! - powiedział jeszcze zanim zniknął.
- Och, zapewniam Cię, że nie - westchnąłem do siebie i wróciłem do salonu, siadając u boku Jessicy.
----------------------------------------------------------------------------------
mwnbecjikebc OMG Kocham Jasona!!! Jak ją obronił! Dobrze tak temu Jake'owi !!! Nie cierpię go! Mam nadzieję że Jassica, w końcu przejrzy na oczy i zakocha się w Jasonie!
Podoba się wam rozdział? Jeśli tak to skomentujcie :D
Fuck yeah! Dobrze mu tak, bo dupek mnie wkurzał za takie traktowanie jej.
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
O mój Boże! jakie napięcie, tak myślałam że Jason jej pomoże. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. ily @ilyariandjuss
Aww. Uratowal ja <3 slodko!
OdpowiedzUsuńJak słodko, że stanął w jej obronie. ;)
OdpowiedzUsuńJejku *-* ale on jest slodki <3
OdpowiedzUsuń@mak3mesmil3
Jason słodki♥hcnhjdvnvjkdnvjdkvnj
OdpowiedzUsuńkurcze czemu ta dziewczyna nie widzi ze jemu naprawde zalezy :) super czekam na nastepny :):) @kasiulek981
OdpowiedzUsuńBiedna jessica :(
OdpowiedzUsuńKochanyyyy slodziak *____*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ; D
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny ? Super tłumaczenie <3 Mój tt :@OliwiaGre :D
OdpowiedzUsuńCUDOWNY <3 czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńMmm, świetny rozdział ;*
OdpowiedzUsuń